
Rodzina, znajomi, przedstawiciele straży pożarnej i piłkarskiego środowiska pożegnali w ubiegłym tygodniu Andrzeja Miziołka, byłego strażaka i wieloletniego kierownika Klubu Sportowego Pelikan Łowicz.
Andrzej Miziołek zmarł 30 czerwca w łowickim szpitalu w wieku 72 lat. Ostatnie pożegnanie zmarłego odbyło się trzy dni później w kościele Świętego Ducha.
Jak podkreślił odprawiający mszę świętą pogrzebową ks. Władysław Moczarski, pan Andrzej żył zgodnie ze strażacką dewizą „Bogu na chwałę, ludziom na pożytek”. - Wiele rzeczy potrafił pogodzić, na wiele rzeczy potrafił mieć czas - mówił ksiądz proboszcz parafii Św. Ducha.
- Dla tego miasta był jakąś ikoną, jakimś znakiem rozpoznawczym. Zostawił ślad w historii swoim życiem, czy to w jednej formacji, tej do służby drugiemu człowiekowi w mundurze, czy tej drugiej, sportowej na piłkarskich boiskach - stwierdził ks. Moczarski.
Podczas ostatniego pożegnania głos zabrał burmistrz Łowicza Krzysztof Kaliński. Jak mówił, wszyscy zapamiętają pana Andrzeja jako bardzo dobrego człowieka, mądrego, radosnego i zawsze uśmiechniętego.
- Klub Pelikan istnieje 75 lat, a pan Andrzej był z nim związany 46 lat. Kierownikiem zespołu był 30 lat - zauważył włodarz miasta. - Na pewno pan Andrzej jest w ekstraklasie kierowników zespołów polskiego futbolu - dodał Kaliński.
W imieniu całej piłkarskiej braci zmarłego pożegnał Wiesław Dąbrowski, były prezes Pelikana. - Byłeś entuzjastą futbolu, społecznikiem, pracownikiem, budowniczym i wychowawcą całej rzeszy piłkarzy - mówił o wieloletnim kierowniku były sternik łowickiego klubu.
Dąbrowski zwrócił uwagę na wyjątkową skrupulatność i zmysł organizacyjny Miziołka. - Twoje opasłe kalendarze i notesy przejdą do historii jako te, w których było zapisane wszystko o tej drużynie, zawodnikach - stwierdził.
Na przestrzeni trzech dekad Miziołek zwiedził wiele piłkarskich stadionów. - Przeszedłeś z pierwszą drużyną Pelikana wszystkie szczeble rozgrywek oprócz Ekstraklasy. Przejechałeś Polskę od Świnoujścia po Rzeszów, od Suwałk po Wrocław i Kotlinę Kłodzką - wymieniał były prezes. - Nie było takiego przed Tobą, a czas pokaże, czy będzie taki za Ciebie.
Andrzej Miziołek został pochowany na Cmentarzu Emaus 3 lipca. W ostatniej drodze towarzyszyli mu również byli i obecni piłkarze Pelikana.
Kolejnego dnia zawodnicy oddali hołd legendarnemu kierownikowi. Spotkanie sparingowe z Wisłą II Płock poprzedziła minuta ciszy. Był to pierwszy mecz, na którym na ławce rezerwowych zabrakło Miziołka.
- Wszyscy przeżywają odejście kierownika. Pan Andrzej zrobił bardzo dużo dla klubu, dla chłopaków. Będziemy chcieli upamiętnić go również później, już w meczach ligowych - nie ukrywa trener Mykoła Dremluk.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo Radosław