Reklama

Pochodzą z Ukrainy, mieszkają w Łowiczu. „O tym mieście nigdy nie zapomnimy”

On pracuje i gra w piłkę nożną, ona w przeszłości była reprezentantką Ukrainy w rugby. Pobrali się w 2017 roku i od tego czasu mieszkają w Łowiczu. Tutaj przyszedł na świat ich syn. O tym jak trafili do Polski, jak im się tu żyje oraz jak spędzają święta Bożego Narodzenia opowiedzieli nam Roman i Karina Perizhok.

Obywatele Ukrainy stanowią najliczniejszą grupę obcokrajowców mieszkających w Łowiczu, choć trudno oszacować ich dokładną liczbę. Wśród nich są Roman i Karina Perizhok, szczęśliwi rodzice półtorarocznego Kevina.

Studia
Roman urodził się w Kijowie, gdzie mieszkał do 18. roku życia. Karina pochodzi z miasta Kremeńczuk w centralnej Ukrainie, 300 km od stolicy kraju.

Poznali się na pierwszym roku studiów i szybko zostali parą. Oboje studiowali na kierunku wychowanie fizyczne. Roman chciał zostać trenerem piłki nożnej, a Karina trenerką rugby. Wcześniej przez pięć lat trenowała lekkoatletykę. Jej specjalnością był bieg na 400 metrów przez płotki.

Po skończeniu szkoły średniej młoda lekkoatletka doznała poważnej kontuzji. - Mój trener nie wierzył, że wrócę do biegania - wspomina Karina. - Ja jednak bardzo szybko przeszłam rehabilitację. Byłam uparta i postanowiłam spróbować swoich sił w rugby. Spodobało mi się - opowiada. Wkrótce została reprezentantką Ukrainy w tej dyscyplinie sportu.

Polska
Roman po pierwszym roku studiów otrzymał od znajomego propozycję gry w piłkę w Polsce. To był 2013 rok.

- Miałem 19 lat, mieszkałem z rodzicami i chciałem coś zmienić w życiu. Przyjechałem na testy do Zagłębia Sosnowiec, który wtedy występował w pierwszej lidze. Moim pierwszym klubem była czwartoligowa Żyrardowianka Żyrardów - wspomina 27-latek.

Karina została na Ukrainie. - I uczyłam się za nas dwoje - śmieje się żona piłkarza. Przez 1,5-roku byli parą na odległość. Przez ten czas odwiedzali się, poza tym Roman musiał raz na jakiś czas pojawić się na uczelni.

Łowicz
Do Łowicza trafił jakoś na przełomie 2014 i 2015 roku za sprawą Piotra Gawlika, z którym poznał się w Żyrardowiance Żyrardów. - Graliśmy razem, Piotrek trenował wtedy również rezerwy Pelikana, gdzie później zaproponował mi grę - wyjaśnia Roman, który grał też w Orle Nieborów, KS Kutno czy Zjednoczonych Stryków.

- Z czasem zrozumiałem, że w piłkę nie uda mi się pograć na wysokim poziomie i szukałem pracy. Piłka stała się dodatkiem, hobby - kontynuuje. Dzięki znajomości z Gawlikiem młody Ukrainiec poznał się z Przemysławem Knerą, który szukał pracowników do swojej agencji reklamowej.

Praca
Roman zajmuje się głównie wyklejaniem tablic billboardowych. Pracuje na wysokości, w różnych warunkach atmosferycznych. 27-latek jednak nie narzeka. - Nie powiedziałbym, że to jakaś ciężka praca. Nie wiem, jaka jest lekka praca - dodaje.

Teraz trenuje i gra w Zrywie Wygoda, który występuje w łódzkiej IV lidze. Zimą gra w ekipie Novum Pędzące Imadła Łowicz w rozgrywkach Łowickiej Ligi Futsalu. Od tego roku trenuje też futsalową drużynę ZU-AN Lowicz24.eu, która występuje na łowickiej hali i składa się głównie z Ukraińców.

Karina po przyjeździe do Łowicza rozpoczęła pracę w mleczarni. - Pracowałam na oddziale krojenia, układałam ser na maszynę - opowiada. - Później uznałam, że nie jestem gotowa pracować 12 godzin na dwie zmiany i poszłam na kuchnię, gdzie też nie było lekko. Pracowałam na sali weselnej prawie dwa lata.

Gdy para zdecydowała się na dziecko, kobieta zrezygnowała z pracy. - Zaczęłam bardziej o siebie dbać - wyjaśnia.

Kevin
20 czerwca 2020 r. w łowickim szpitalu przyszedł na świat Kevin. Z powodu pandemii Roman nie mógł towarzyszyć ukochanej podczas porodu, ani jej odwiedzić.

- To były ciężkie czasy, bo nie można było w ogóle się odwiedzać. Pod koniec ciąży trudno było się dostać do lekarza - wspomina Karina. - Przez pierwsze trzy dni widziałem dziecko tylko przez okno - dodaje młody tata.

Obecnie kobieta zajmuje się wychowywaniem synka. W przyszłości chciałaby zapisać malucha do miejskiego żłobka. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwe z uwagi na duże zainteresowanie.

Chłopiec od narodzin nie był jeszcze w ojczyźnie swoich rodziców. Czekają tam na niego dziadkowie, wujkowie i ciocie.

- Już półtora roku załatwiamy dokumenty dla Kevina - mówi Roman. Młodzi rodzice mają nadzieję, że w styczniu wreszcie uda się spełnić wszelkie formalności i Kevin pozna swoją dalszą rodzinę, z którą po raz pierwszy spędzi święta.

Boże Narodzenie
Chociaż w kościele prawosławnym wigilia i Boże Narodzenie jest obchodzone w dniach 6-7 stycznia, to nasi rozmówcy zwykli obchodzić święta w grudniu, tak jak to jest w naszym kraju.

- Odkąd mieszkamy w Polsce to przyzwyczailiśmy się do polskich świąt i świętujemy razem z Polakami - tłumaczy Karina. Poza tym wigilijna wieczerza na Ukrainie wygląda podobnie jak w polskich domach. - Cała rodzina zasiada przy stole, u nas też jest 12 potraw - dodaje Roman.

Ukraińcy za specjalne danie uznają znaną w Polsce kutię, czyli gotowane ziarna pszenicy lub jęczmienia z dodatkiem maku, miodu i bakalii. - Wszyscy zaczynamy wigilię od tej potrawy. Nie możesz usiąść do stołu i zacząć jeść, jeśli nie spróbujesz kutii - wyjaśnia kobieta.

Okazuje się, że nie tylko Polacy nie wyobrażają sobie świąt bez... filmu „Kevin sam w domu” w telewizji. Przygody urwisa, który musi poradzić sobie z duetem włamywaczy oglądają też Ukraińcy.

Warto dodać, że za naszą wschodnią granicą 13 stycznia obchodzony jest tak zwany Stary Nowy Rok. - Dzieciaki chodzą i śpiewają kolędy i posypują dom pszenicą, żeby niczego w nim nie brakowało, a zbiory były udane - zdradza Roman.

Język
Oboje przyjeżdżając do Polski w ogólnie nie znali języka polskiego. Dzisiaj bez problemu rozmawiają po polsku.

- Na początku było ciężko dogadać się w drużynie, ale myślę, że właśnie dzięki piłce udało mi się opanować język. Musiałem komunikować się z kolegami z boiska, robiłem wszystko, żeby się przy nich nauczyć polskiego - przekonuje Roman.

Karina w czasie ciąży zaczęła uczyć się polskiego przez internet. - W przyszłości chcielibyśmy pójść na lekcje - dodaje. Zauważa, że nie wszyscy ich rodacy przebywający w kraju nad Wisłą chcą się nauczyć mówić w naszym języku.

Jak przekonują młodzi rodzice, w Łowiczu spotykają wiele przyjaźnie nastawionych i pomocnych im ludzi. Zdarzają się, choć rzadko, niemiłe uwagi dotyczące ich narodowości.

- Jak jestem sama z dzieckiem i rozmawiam z nim na ulicy po ukraińsku to zdarzyło mi się usłyszeć komentarz w stylu „jesteś w Polsce, mów po polsku” - mówi Karina.

- Ale nie chcemy akcentować na tym uwagi, w zdecydowanej większości ludzie są mili i przyjaźni. Mamy dużo znajomych i przyjaciół, którzy wyrażali chęć pomocy we wszelkich sprawach. Dzięki nim udało nam się szybko zaadaptować i poczuć tu tak, jak u siebie w domu - deklarują.

Przyszłość
Choć w Łowiczu czują się niemal jak w domu, to na razie nie wiedzą, jaka będzie ich przyszłość. Czy zostaną tu, czy może jednak wrócą do kraju. - Jesteśmy młodzi i jeszcze tak do końca nie wiemy czego chcemy - przyznaje Roman.

Oboje wskazują, że w mieście nad Bzurą jest duży problem z mieszkaniami. Jest też mało atrakcji dla młodych rodziców z dziećmi. - Z dzieckiem muszę jeździć na basen do Sochaczewa. Brakuje takiego miejsca jak np. kręgle. Oprócz restauracji nie ma za bardzo gdzie wyjść - dodaje Karina.

Państwo Perizhok przyznają, że lepsze zarobki to jeden z głównych powodów, dla których Ukraińcy przyjeżdżają do Polski. - Jest też spokojniejsze życie - uważa Roman.

Nasi rozmówcy chwalą również polską służbę zdrowia. - Przez całą ciążę dzięki ubezpieczeniu męża miałam bezpłatną opiekę, nie musiałam płacić ani za badania, ani za USG. U nas musiałabym za to wszystko zapłacić - mówi Karina.

Niezależnie od tego czy zostaną w Łowiczu, czy stąd wyjadą, zachowają wspaniałe wspomnienia związane z naszym miastem.

- Tutaj urodził się nasz syn. Możemy powiedzieć, że na pewno o tym mieście już nigdy nie zapomnimy - zapewnia Roman.

Korzystając z okazji, nasi rozmówcy życzą wszystkim wesołych, zdrowych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    ELC - niezalogowany 2021-12-26 21:30:53

    No i dobrze. Powodzenia w Łowiczu no i w Polsce.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    obserwator - niezalogowany 2021-12-30 09:22:01

    Karina Pelikanowi puki co kieepsko idzie skrzyknij kobitki i załózcie druzyne rugby na Starzynskiego wystarczy zmienic bramki i wyedukowac kibiców do nowych zasad gry Trzymam kciuki

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • obserwator - niezalogowany 2021-12-30 13:10:28

    na poczatek szukaj chetne wsród kibicek Orkanu Sochaczew tam był klub z tradycjamipozdrawiam po łowicku i powodzenia jak dla mnie jestes najodpowiedniejsza jako treneka naszej łowickiej druzyny rugby

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    stb - niezalogowany 2021-12-31 09:04:42

    Burmistrz sciąga tu ukraińców bo jeszcze oni chcą mieszkać tylko w tym mieście... Mądremu Polakowi to by musiał jeszcze dopłacać żeby tu przyjachać a ukraińcy wezmą co NIE swoje a burmistrz im to ułatwia...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do