
Z wykształcenia jest magistrem inżynierem elektrotechniki i energetyki, ale oprócz pracy w zawodzie od kilku lat jest konferansjerem i DJ-em na weselach. Nie lubi długich oczepin, a zamiast Zenka Martyniuka woli zagrać... Queen.
Kajetan Kukieła z Łowicza pracuje na co dzień jako kierownik robót sieci trakcyjnej. W weekendy wskakuje w garnitur i prowadzi różne imprezy okolicznościowe, głównie wesela. - To taka moja zajawa - mówi. Opowiedział nam o niej nieco więcej.
Martyna Czekalska: Jesteś konferansjerem, DJ-em czy wodzirejem?
Kajetan Kukieła: Raczej nie określałbym się jako wodzirej, dla mnie to trochę archaiczne określenie. Dlatego nazywam siebie konferansjerem i DJ-em.
M. Cz.: Od kiedy zajmujesz się prowadzeniem imprez?
K.K.: Trudno tak naprawdę określić. Myślę, że trwa to od momentu pierwszego wesela, które poprowadziłem samodzielnie, czyli 2016 roku. Wcześniej grałem wesela ze starszym bratem, Kacprem.
M. Cz.: Wykształcenie nie wskazywałoby na to, że zajmiesz się działalnością rozrywkową.
K.K.: Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem elektrotechniki i energetyki, więc rzeczywiście zupełnie nie w temacie. Oprócz grania pracuję na etacie jako kierownik robót sieci trakcyjnej.
M. Cz.: Można powiedzieć, że prowadzenie wesel to dodatkowe zajęcie?
K. K.: Można, ale nie do końca. Bo pracuję na etacie i równolegle prowadzę firmę. Łączę oba te zajęcia. Na pewno nie gram tyle, ile moi koledzy, którzy zajmują się tylko tym.
M. Cz.: Wiele osób gdy myśli o weselu, to raczej wyobraża sobie zespół grający muzykę na żywo, a niekoniecznie DJ-a za konsolą. Czy dostrzegasz tendencję, zgodnie z którą coraz więcej par decyduje się jednak na DJ-a?
K.K.: Myślę, że taka tendencja jest bardzo wzrostowa. Z prostej przyczyny. Dobrych zespołów jest bardzo mało. Mam na myśli takie zespoły, które grają na żywo, na instrumentach. Aranżacje niektórych utworów bywają kiepskie. Ja, żeby uniknąć rozczarowania, korzystam z oryginalnych utworów. Dodatkowo gram z winyli, a pary młode chętnie przynoszą swoje ulubione płyty. Wydaje mi się, że dobrych zespołów jest coraz mniej, a cena za kapelę dla zwykłego zjadacza chleba jest wysoka.
M. Cz.: DJ jest tańszy?
K.K.: Myślę, że troszeczkę może być tańszy. Nie zawsze, bo przedział cenowy jest ogromny. Sam tłumaczę swoim parom: znajdziecie DJ-a za tysiąc złotych, ale i za 10 tysięcy też znajdziecie. Kwestia tego, kto czego szuka i jak ma to wyglądać. Wiadomo, że zespoły też są różne. W naszej okolicy to raczej zespoły biesiadne czy disco-polowe.
M. Cz.: A ty raczej stronisz od takich klimatów.
K. K.: Poszedłem bardziej w alternatywną stronę. U mnie nie króluje muzyka disco-polo i „Szła dzieweczka” za stołami. Dużo lepiej się czuję, gdy zagram jakiś utwór Queen, niż Zenka.
M. Cz.: W ogóle nie grasz disco-polo?
K. K.: Zależy. Czasami się zdarzy, bo w ferworze walki para młoda zażyczy sobie o 2 czy 3 nad ranem, żeby jednak poleciało jakieś disco-polo. Nie hejtuję tego, bo muzyka to muzyka. Najważniejsze, żeby goście się dobrze bawili. Uważam, że można to osiągnąć bez disco-polo, tylko trzeba to sobie uświadomić i być na to otwartym. Zależy mi na tym, żeby moja praca była dalej pasją, a nie stała się rutyną.
M. Cz.: Prowadzisz tylko wesela czy również inne imprezy?
K. K.: Z osiemnastek już dawno temu wyszedłem. Jeżeli je gram, to w kręgach rodzinnych, bardziej na zasadzie gościnnego występu. Głównie wesela, czasami zdarzają się studniówki. Ale 90 proc. moich imprez to wesela. Każde z nich jest inne, ma inną energię, innych ludzi, inną parę młodą. Za każdym razem jest to wyzwanie. Nie jest to odgrzewanie tego samego kotleta, a coś nowego. Fajne, bo można poznać nowych ludzi, nowe zwyczaje, nowe gusta. Fajnie jest się wpasować za każdym razem w inne klimaty i sprawiać ludziom radość tym co się gra albo co się robi.
M. Cz.: No właśnie. Co się robi?
K. K.: Oprócz tańczenia?
M. Cz.: I picia alkoholu (śmiech)
K. K.: Są wesela bezalkoholowe. Rzadko miałem okazję takie prowadzić, natomiast zdarzało się. Było na nim dużo atrakcji typu tańce animacyjne, różne rodzaje integracji gości. Dochodzę do ludzi, rozmawiam z nimi, łapiemy kontakt, prowadzę różne animacje taneczne.
M. Cz.: Skoro nie zarzucasz biesiadnych przyśpiewek, to jak zabawiasz gości?
K. K.: Można ludzi ze sobą zapoznać, przedstawiając ich jako gości weselnych. Można integrować w tańcu, zabawami poza parkietem. Można razem pokrzyczeć, porobić zdjęcia. Opcji jest sporo. Natomiast nie jestem osobą, która nachalnie zmusza do pewnych czynności. Ja też jestem gościem. Prowadzę wesele, ale nie chciałbym, żeby ktoś mnie zmuszał do robienia czegokolwiek. Jeżeli goście dobrze się ze sobą czują, to staram się też jakoś bardzo nie ingerować.
M. Cz.: Trochę inaczej prowadzisz też oczepiny.
K. K.: Fajnie jak oczepiny są krótkie, zwięzłe, luźne i na temat. Nikogo nie ośmieszam, nie organizuję takich zabaw jak wyciąganie jajka przez spodnie. Nie chcę narażać ludzi na uszczerbek na zdrowiu psychicznym ani propagować podtekstów seksualnych czy innych tego typu rzeczy. Pół godziny do 40 minut to maksymalny czas, żeby nie zanudzić ludzi, a jednocześnie zachęcić do zabawy więcej gości.
M. Cz.: Ile wesel prowadzisz w sezonie?
K. K: Wesel około 30, a do tego kilka, kilkanaście innych imprez.
M. Cz.: Jaki był 2020 rok?
K. K.: Na pewno pełen niepewności, zawirowań. Miałem odwoływane wesela, zagrałem połowę z zaplanowanych. Kilka zostało przeniesionych na ten rok, dużo odwołano. Wypadły mi wszystkie wesela z kwietnia, maja, połowa z czerwca. Na pewno ciężko było tym wszystkim parom, które musiały rezygnować. Współczuję im. Dla mnie jako przedsiębiorcy to też nie było lekkie, ale mogłem się zająć pracą na etacie.
M. Cz.: Tegoroczny karnawał też wygląda zupełnie inaczej.
K. K.: Nic nie funkcjonuje w tym momencie, a przecież okres karnawałowy to m.in. studniówki czy połowinki. W tamtym roku zagrałem jeszcze dwie studniówki, w pijarskim liceum w Łowiczu i w skierniewickim Ekonomiku. Teraz odpadły wesela zimowe, chociaż nie było ich nigdy dużo, bo to nie jest zbyt popularny termin.
M. Cz.: Myślisz, że weselny sezon ruszy w kwietniu?
K. K.: Nie wiem. Pierwsze wesele mam zagrać w Wielkanoc. Obawiam się, że obostrzenia będą przedłużane. Ja mogę tylko cierpliwie czekać i rozmawiać z parami, które boją się i którym trzeba pomóc, a czasami je uspokoić.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziś już nawet młodzież nie słucha normalnej fajnej starej muzy. A szkoda. To był klimat, A w tej muzyce nie nic prócz hałtury. Jest pusta. Dla pustaka dobrze nawalonego. Można od biedy kilka posłuchać ale to z tych starszych. Nowe nie nie wniosły nic, prócz lansu i afer wokół tzw. artystów z Bożej łaski. Ja chętnie posłucham i zatańczę w rytm starych przebojów.
Ten pan niby tak przechwala się że stroni od Disco Polo, a na weselach łupie nim aż miło. Hipokryzja w tej dziedzinie to chyba najmocniejsza ich strona. Dużo gadają ale robią już niewiele, towarzystwo wzajemnej adoracji. Nic nie zastąpi dobrej kapeli. A już na pewno nie pseudo wodzirej archaicznie konferansjer.
Ja tam się świetnie bawiłam na weselu prowadzonym przez Kajetana. Wg mnie to profesjonalista w każdym calu. Chyba konkurencja ma duży problem, że taki człowiek jak Kajetan dobrze sobie radzi w życiu zawodowym i pisze takie komentarze jak ten powyższy.
Jakże szanuję, gdy ktoś podchodzi z szacunkiem i kulturą do wesela. Pełna profesja!
Taa, byłem na studniówce jak puszczał muzykę ten koleś, fajnie się lansuję. A na imprezie disco polo aż huczało. Promuje się jak ktoś kto nie gra disco polo. To tylko marketing, dziwie się że Pary Młode dają się nabrać - magia internetu.
Do Pani redaktor i DJ. Państwo ocenią sami to co Pan podał do artykułu. Ja tylko mam pytanie, czy ten Pan jest jakimś autorytetem w tej branży? Jakie duże doświadczenie bo od 2016 roku. Wyczuwam mało pokory u Pana Panie DJu bo w naszych stronach są ludzie, którzy grają ponad 30 lat a są skromni i się tak nie chwalą. Sam byłem nie raz na weselu i studniówce jak grał DJ, jeśli komuś się to podoba to cóż, każdy lubi to co lubi. Tak są lepsi i gorsi DJ podobnie jak i zespoły ale większość z tych naszych lokalnych zespołów trzyma poziom, starają się. Dla mnie wesela z DJ em są sztuczne i nie maja klimatu.
Ja tam jestem prostu chłop. Lubię wódę, disco-polo, rybki łowić i głosuję na pis.