Umieralność handlu na Zduńskiej

Idąc przez ulicę Zduńską naliczamy około16 pustych witryn sklepowych z wywieszoną kartką: „Lokal do wynajęcia”. Zamykanie się lokali na Zduńskiej stało się istną plagą.

 

 

  Podczas, gdy jedni właściciele pełni nadziei otwierają z pompą swoje sklepy, inni właśnie je zamykają. Czy jest złoty środek na przetrwanie?  Jak sami właściciele bądź pracownicy mówią nie ma idealnej metody, dzięki której mogliby utrzymać się na rynku w sąsiedztwie tak dużej konkurencji. Wszystko zależne jest od kilku czynników, na które składa się: cena, marka, reklama, obsługa. Nie bez znaczenia jest też wiek odbiorcy. Jak zauważa pani z jednego ze sklepu z odzieżą dziecięcą – w obecnych czasach zauważam, że do mojego sklepu zdecydowanie częściej wchodzi młody rodzic. Rodzic, który nie myśli stereotypami, że taniej kupi na miejskiej targowicy. Dla niego, owszem liczy się cena, ale i jakość produktu – mówi. Sprzedawcy są zgodni, że witryny sklepowe „odstraszają”. Odbiorca z góry zakłada, że nie będzie wchodził do danego sklepu, bo i tak nie będzie go stać na asortyment, który znajduje się w środku. Z drugiej strony oferta, która jest kierowana do nas, klientów, nie jest bogata. Zduńska kipi od banków, sklepów z tanią odzieżą oraz.....pustych witryn. Ciągły brak miejsc parkingowych sprawia, że często rezygnujemy z zakupów na tej ulicy. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż ulica jest bardzo zaniedbana, a kamienice wymagają renowacji.   Zupełnym przeciwieństwem Zduńskiej jest Nowy Rynek, który po modernizacji przeżywa swój renesans. Dodatkowym plusem jest plac, który zachęca do odpoczynku przy fontannie oraz oferta gastronomiczna.    Faktem jednak jest, że główny ośrodek handlu w Łowiczu, jakim kiedyś była Zduńska dziś umiera na naszych oczach. Pęd życia, brak czasu oraz wygodnictwo zmusza nas do skondensowanych zakupów. Zamiast lokalnych sklepów częściej wybieramy galerie w dużych miastach, gdzie ulokowanie sklepów w jednym budynku jest dla nas po prostu bardzo wygodne i znacznie korzystniejsze finansowo.