
W wieku 71 lat zmarł ks. Jan Janik, były wieloletni proboszcz parafii św. Wawrzyńca w Kocierzewie Południowym.
Ksiądz Jan Janik zmarł w piątek 27 stycznia w godzinach popołudniowych. Informację o śmierci kapłana przekazała parafia św. Wawrzyńca w Kocierzewie na Facebooku.
Przeżył 71 lat, w tym 48 lat w kapłaństwie. W parafii św. Wawrzyńca w Kocierzewie posługiwał 21 lat, ostatnio jako proboszcz. W 2019 r. zrezygnował z prowadzenia parafii ze względów zdrowotnych.
Pod wpisem na Facebooku parafianie żegnają zmarłego kapłana.
- Cudowny człowiek i proboszcz. Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci – napisała pani Ewelina. - Ogromny smutek i żal. Spoczywaj w pokoju wiecznym – skomentował pan Sławomir.
Na razie nie podano informacji o uroczystościach pogrzebowych.
AKTUALIZACJA
Msza święta pogrzebowa zostanie odprawiona 1 lutego br. o godz. 13 w kościele parafialnym pw. św. Anny w Stryszawie.
Ks. Jan Janik zostanie pochowany na miejscowym cmentarzu parafialnym.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Był dobrym księdzem i znakomitym gospodarzem. Wiele zrobił dla parafii. Ale się pogubil,a biskup nie podał mu ręki i czekał aż upadnie. Do wielu sytuacji nie powinno było dość. To była choroba jak każda inna. My będziemy go pamiętać jako znakomitego proboszcza, który był otwarty dla każdego
Nie znałem chłopa.
wspaniały pijak
A to widzę że namawiałeś go do picia i piłeś z nim ty pijaku skoro wiesz że był pijakiem. A może to ty jesteś pijakiem i szukasz teraz wybawcy.
Potrafił zagadać do każdego, był bezpośredni, czlowiek z gór stał się kocierzewiakiem, znał bardzo dobrze swoją parafie, nie dbał o rzeczy materialne, jak to mówią czlowiek dusza, a tacy mają najgorzej w dzisiejszym świecie. Kiedy najbardziej potrzebował pomocy, został sam. Donoszenie biskupowi o problemach to nie pomoc. Wystarczyło tylko być człowiekiem, "po ludzku". Wszyscy wiedzieli jakie mial problemy, a nikt nie potrafił pomóc. Parafia była całym jego życiem i ona mogła tylko pomóc.
Parafianie donosili bo nikt z nich nie był w stanie mu pomóc.a biskup nie reagował. To on powinien mu pomóc, skierować na leczenie, zabrać z parafii a nie ukrywał wszystko i czekał aż upadnie.
Może to nie było donoszenie do biskupa a prośby o pomoc. Jak zwykly parafianin miał wpłynąć na proboszcza?znacie osobę z problemem alkoholowym która go widzi i się do tego przyznaje?to biskup był szefem, pracodawcą, opiekunem itd. To on jeśli miał głosy(lub donosy jak kto woli) że dzieje się coś złego powiem to sprawdzić. No i tyle było donosów a ks. Plichta taki był zdziwiony odejściem ks. Janika. Wiele rzeczy nie powinno się wydarzyć, wiele rzeczy mie powini ludzie a szczególnie DZIECI,Młodzież zobaczyć.
Niby od kiedy siedzący w dobrobycie knur zwany biskupem przejmuje się innymi?! Takiemu leniowi wystarczy dacza ze służbą i luksusowe auto z kierowcą.Po co ma sobie brać na głowę kaprala jakieś parafii a tym bardziej plebs?! Ustalmy że hołota jest od sponsoringu a proboszcze od strzyżenia owiec i daniny dla knurka.Reszta jest modlitwą.amyn
Biskup wiedział od dawna jaki on jest. Mówił mi kiedyś nawet zresztą, że tam jest trudny ksiądz.
Tak czy owak,w Kocierzewie jeszcze takiego księdza nie było.kto znał to mi przyzna rację.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie Amen