W poniedziałek (19 grudnia) zmarła Katarzyna Milczarek, wieloletnia nauczycielka religii m.in. w Specjalnym Ośrodku Opiekuńczo-Wychowawczym im. Jana Brzechwy w Łowiczu.
„Odeszłaś cicho, bez słów pożegnania
Jakbyś nie chciała swym odejściem smucić…
Jakbyś wierzyła w godzinę rozstania,
Że masz niebawem z dobrą wieścią wrócić”
Ks. J. Twardowski
Śmierć bliskiej osoby zawsze jest ciosem. Nigdy nie jesteśmy na nią gotowi.
Pani Kasia już od najmłodszych lat wiedziała, że swoje życie zwiąże z oświatą. Jako nastolatka chętnie spotykała się z młodzieżą, uczyła gry na gitarze, śpiewu, rozdawała naturalność i uśmiech. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej nr 4 w Łowiczu podjęła naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. Józefa Chełmońskiego w klasie o profilu pedagogicznym. W roku 1991 rozpoczęła trzyletnie Kolegium Teologiczne w Łowiczu.
Swoją pierwszą pracę jako katecheta rozpoczęła w 1992 roku w Szkole Podstawowej w Gągolinie Południowym. Równocześnie pracowała także w Szkole Podstawowej nr 3 w Łowiczu. W roku 1993 podjęła pracę jako katecheta w Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Łowiczu. Edukację w Akademii Teologicznej w Warszawie ukończyła w roku 1997.
W swoim działaniu była zawsze zaangażowana, energiczna, konsekwentna, otwarta na potrzeby uczniów. Cieszyły ją ich sukcesy, martwiły sprawy trudne. Od roku 2012 pani Katarzyna zaczęła swoją przygodę z naszym Ośrodkiem. Początkowo było to tylko kilka godzin religii w klasach ponadgimnazjalnych. Od 1 września 2017 roku pani Kasia została katechetą na pełen etat.
Dawała ciepło i otuchę. Służyła dobrym słowem.
Angażowała się w uroczystości religijne w placówce. Przygotowywała piękne gazetki tematyczne, a przede wszystkim we wspaniały, nietuzinkowy sposób przekazywała wiedzę o Bogu, o naszej wierze. Swoim głosem, przy dźwiękach gitary uczyła pieśni i piosenek religijnych. Jej nauce zawsze towarzyszył gest i mimika, nieodzowne elementy w pracy pedagogów specjalnych.
Nie szczędziła na swoją pracę ani sił, ani czasu. Była wzorem wielkiej pracowitości. Zawsze prezentowała szczególną odpowiedzialność, chętnie podejmowała dodatkowe zadania i inicjatywy. Spełniała się w trudnej pracy nauczyciela. Od wielu lat współtworzyła, religijne uroczystości jasełkowe, wielkanocne, przygotowywała Dzień Papieski.
Zawsze potrafiła na wszystko znaleźć rozwiązanie. W Pani Kasi wszystko było prawdziwe, naturalne i szczere. Darzyła szacunkiem wszystkich ludzi, dla każdego potrafiła znaleźć dobre słowo. Zabiegała o sprawy zwykłe, ale ważne.
Pani Katarzyna uwielbiała śpiewać. Zawsze powtarzała, że kto śpiewa, nieważnie jak, podwójnie się modli. I śpiewała – podczas szkolnego kolędowanie, na rekolekcjach, podczas lekcji, na wycieczkach. Zawsze, gdy miała ku temu okazję.
Gdy uczniowie mieli obawy dotyczące swoich umiejętności zawsze im tłumaczyła, że nie zawsze wszystko się udaje, ale jeśli jesteśmy wytrwali, wkładamy w to samych siebie- osiągniemy swój cel.
Była dobrym człowiekiem. Żyła pięknie, w przyjaźni z innymi.
Kto miał to szczęście, by ją poznać, na pewno stał się lepszym człowiekiem.
I taka na zawsze pozostanie w naszych sercach. Nie mówimy żegnaj, bo cząstka jej pozostaje tu nadal, z nami, na Ziemi…

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kasię poznałam niedawno w szpitalu, spędziłyśmy ze sobą niecałe 2 dni, ale czułam jakbyśmy się znały od lat. Takiej lekcji optymizmu, wiary i nadziei w to, że będzie dobrze dawno nie doświadczyłam. Mimo tych kilku chwil z nią spędzonych dało się odczuć, że to cudowny, ciepły człowiek. Godnie i bez narzekania znosiła czy też przyjmowała cierpienie, z miłością mówiła o swoich dzieciach i najbliższej rodzinie. Miałyśmy serdeczny kontakt po opuszczeniu szpitala, szkoda że taki krótki. Mimo to czuję, że spotkanie z Kasią na zawsze pozostanie we mnie. Żegnaj Kasiu, do zobaczenia gdzieś tam... kiedyś... Całej Rodzinie składam wyrazy współczucia. Monika
(...) Znam tylko jeden taki dom gdzie chcę przeczekać deszcz W domu tym od zawsze mieszka on pod dachem świętych łez. Otwieram drzwi, chcę ujrzeć w nim kres skończonego wątku Ludzie wciąż o końcu będą śnić, a księgi o początku. To już ostatnie zawołanie zobacz, słysz... Dzięki za ziemskie wędrowanie od chrztu świętego aż po krzyż
Spróbuj uniknąć lęku Bóg czasem płacze, gdy widzi fałsz w przyklęku. Znam tylko jeden taki dom gdzie chcę przeczekać deszcz W domu tym od zawsze mieszka on pod dachem świętych łez. Otwieram drzwi, chcę ujrzeć w nim kres skończonego wątku Ludzie wciąż o końcu będą śnić, a księgi o początku. To już ostatnie zawołanie zobacz, słysz... Dzięki za ziemskie wędrowanie od chrztu świętego aż po krzyż