
(felieton na czas kanikuły) Przytoczę cytat z książki mistrza satyry, Wojciecha Młynarskiego:
„Upór, co mi z oczu błyska, leszczyny dziedzictwo, jak mnie do ziemi los przyciska, ona mi szepce: „Nic to…” A jak prostuję się – wtedy ona Powtarza mi: „Tak trzymaj!”. (--) Wszędzie, gdzie los ze mną tańczy, wszędzie idzie za mną… Moje ulubione drzewo, leszczyna, leszczyna, jak ją za mocno przygiąć w lewo, to w prawo się odgina, a jak za mocno przygiąć ją w prawo, to w lewo bije z wprawą”… Od napisania tych słów minęło około 30 lat. Ludzie się postarzeli, a słowa piosenki wciąż są aktualne. Polscy politycy, do których aluzje wiersza są kierowane, gną się w tą stronę, z której dla nich korzystny wiatr zawieje. Raz się jest w jednej partii, raz drugiej. Tworzy się nowe ugrupowania w miejsce tych skompromitowanych. Wciąż wydaje się im, że wyborcy są ciemni i można nimi skutecznie manipulować. Powszechne stają się pytania: Jak długo jeszcze politycy będą dobierani przez liderów partii, a nie wybierani przez wyborców? Ile jeszcze lat w sejmie i senacie będą te same twarze, bez wyrazu ale z ogromnym „parciem na szkło”? (dalszy ciąg za tydzień) dr Feliks Walichnowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie