
Wiele rzeczy na świecie dzieje się w ten sposób, że trafiamy na nie pół żartem, pół serio. Tak rozpoczęła się właśnie historia naszego rozmówcy, Michała Kordeckiego.
Kiedyś na jednej z grup historycznych na facebooku przeprowadziłem burzliwą, jak to często w moim przypadku bywa, rozmowę z panią rycerką, która uczestnicząc w rekonstrukcjach historycznych przebierała się w zbroję rycerską. To jest taki ryt, który mnie zawsze bawi. - mówi łowicki templariusz – I jak to w internecie bywa, do burzliwej dyskusji dołączyło się wiele osób.
Na kanwie właśnie tej rozmowy do naszego rozmówcy odezwał się nieznany człowiek, który zapytał, czy nie chciałby zostać templariuszem. - Oczywiście znałem już wcześniej ten zakon, zakon zupełnie różny od innych zakonów rycerskich.
To właśnie dzięki temu człowiekowi, który później okazało się, że jest jednym z templariuszy, dowiedziałem się, że w latach 90-tych zakon został reaktywowany przez patriarchę Jerozolimy. Zakon w naszej polskiej odmianie dostał na próbę kapelanów z zakonu franciszkanów, którzy dbali o jego sferę duchową.
Zakon odnowił się w formule stowarzyszenia charytatywnego.
W prowincji polskiej, która stała się największą prowincją tego zakonu, jest ich dokładnie 98 pasowanych rycerzy – Ale cały czas się rozrastamy, wciąż są przyjmowane osoby do nowicjatu.
W konsekwencji tego przeor prowincji polskiej został powołany na Przeora Generalnego, a w czerwcu tego roku zmieniono statuty generalne zakonu i przeor ten został Wielkim Mistrzem Zakonu. To brat Krzysztof Kurzeja ze Śląska.
Z biegiem czasu okazało się, że jest to na tyle interesujące i na tyle ciekawie zorganizowane, że Michał poprosił o możliwość wstąpienia do nowicjatu. - Z jednej strony to jest łatwe, bo wystarczy napisać list motywacyjny, wyrazić jakąś prośbę, skąd i czemu takie pragnienie. - mówi.
Natomiast z drugiej strony jest to o tyle trudne, że trzeba postarać się o różnego typu opinie oraz zadeklarować, że jest się katolikiem – Ja takie opinie pozyskałem od ks. rektora Marka Barczewskiego i od biskupa Wojciecha Osiala, który pamięta mnie jeszcze z czasów gdy obaj byliśmy ministrantami i dość dużo o moim życiu wie. To taki mój przewodnik duchowy.
Michał Kordecki dostarczył dokumenty i został przyjęty do nowicjatu. Na Konwencie, który jest raz w roku dokonywane są inwestytury – Moja była 2 lipca w naszym kościele generalnym św. Anny w Zabrzu. Tak wyglądała techniczna strona wejścia brata Michała w struktury zakonu templariuszy
Jednak najważniejsza jest tu strona duchowa. - Głęboko wierzę w to, że Kościół stoi nad przepaścią, chociaż może powinienem powiedzieć, że robimy krok w stronę przepaści. Przyszedł taki czas, że ludzie wierzący muszą sobie przypomnieć słowa Chrystusa, że nasza mowa ma być tak-tak, nie-nie, a wszystko inne od złego pochodzi. Właśnie tym jest dyktowane moje głębokie poczucie powołania do wejścia do tego zakonu. - reasumuje nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że zakon templariuszy jest zakonem, który powstał aby bronić ludzi wiary oraz samej wiary.
Dzisiaj Bóg pozwala nam żyć w takich czasach kiedy obrona wiary nie musi się skupiać na „machaniu mieczem” czy na „dźganiu” wrogów kościoła. Wiara musi być mocno zakorzeniona w solidnej modlitwie i tu w tym zakonie jest to realizowane – Z reguły naszej wynika, że musimy modlić się codziennie. Mamy modlitwy naznaczone oraz określone intencje w których się modlimy, w tym jedną z głównych: „Modlitwa o nawrócenie wrogów Kościoła”. - informuje Michał Kordecki – Ostatnio świat naszej cywilizacji z lubością pławi się w gnębieniu chrześcijan, w ich poniżaniu oraz w negowaniu generalnie wszystkiego co wnieśli do życia społecznego ludzkości. To jest ta pora, ten czas żeby swoim życiem oraz zachowaniem dać świadectwo. Ja Michał Kordecki oraz moi bracia zakonni jesteśmy o tym przekonani.
Nasz rozmówca właśnie w tym miejscu odnalazł pewien rodzaj azylu - Odnalazłem ludzi, którzy to moje „potłuczone” życie potrafili jakoś „przytulić”, dać mu pociechę i poczucie, że nie jestem sam. Za to swoich braci i siostry bezgranicznie kocham.- podsumowuje brat Michał.