
Tadeusz Olszewski ma 56 lat i mieszka w Ełku, skąd wyruszył na pieszą pielgrzymkę szlakiem sanktuariów maryjnych na Jasną Górę. Po dwóch tygodniach wędrówki dotarł do Łowicza, gdzie minionej nocy zatrzymał się noclegowni.
Na swojej stronie internetowej pisze o sobie, że jest dzieckiem Bożym i czcicielem Niepokalanej, mężem i ojcem czwórki dzieci, Polakiem i Ełczaninem.
Tadeusza Olszewskiego, bo o nim mowa, spotykam w poniedziałek na porannej Mszy świętej w łowickiej katedrze. Postawny mężczyzna z siwą brodą zajmuje miejsce w ostatniej ławce, o którą opiera się duży plecak turystyczny. Po zakończonej Eucharystii wstaje i robi zdjęcia obrazu Matki Bożej Księżnej Łowickiej.
Ja wychodzę z kościoła i idę na krótki spacer. Kiedy wracam do auta, pan Tadeusz stoi pod katedrą. Właśnie poprawia bagaż, by za chwilę wyruszyć w drogę. Zagajam dokąd idzie. Odpowiada, że na Jasną Górę. Przystaję i przez chwilę rozmawiamy przez ogrodzenie.
Pan Tadeusz opowiada, że ma 56 lat i mieszka w Ełku. Kilka lat temu rozpoczął przygodę z dłuższymi pieszymi wędrówkami, które przerodziły się w samotne pielgrzymki szlakiem sanktuariów maryjnych. - Chodziłem wzdłuż wschodniej granicy, zanim to było modne – śmieje się.
Poznany przeze mnie piechur pierwszą taką pielgrzymkę odbył w 2017 roku. Wyruszył z Ełku, by podążać wzdłuż wschodniej granicy Polski do Ustrzyk Górnych, a następnie do Zakopanego. W trakcie 44-dniowej wędrówki pokonał około 1400 kilometrów.
Innym razem wędrował przez północno-zachodnie krańce kraju. Mieszkanka Świnoujścia, która przyjęła go na nocleg, skwitowała, że jest... nienormalny.
- Zapytałem, dlaczego? A ta pani do mnie, że wszyscy idą z zachodu na wschód, a ja w przeciwną stronę. Dopiero później zrozumiałem, na czym polega ta nienormalność... Dwa tygodnie szedłem pod wiatr, często brzegiem morza, z solą w zębach – wyznaje.
Pielgrzym nie ma zaplanowanych wcześniej noclegów. Śpi u spotkanych ludzi, na parafiach albo pod namiotem. Niektóre sytuacje są naprawdę zaskakujące.
- Proszę sobie wyobrazić, że jest środek Puszczy Białowieskiej. Stoję pod płotem, to był już wrzesień, zastanawiam się gdzie tu zorganizować jakiś nocleg. Wiadomo, jeżeli nic sobie nie znajdę, to rozbiję namiot. Podchodzi do mnie człowiek i mówi: pan to chyba noclegu szuka – wspomina z uśmiechem.
Ów człowiek był leśniczym z Topiłowa, który zapewnił mu dach nad głową. Jak mówi pan Tadeusz, podczas jego samotnych pielgrzymek nie brakowało podobnych historii, kiedy pomoc przychodziła w najmniej spodziewanych momentach. Jakby ktoś nad nim czuwał. - I to jest fajne w tym wszystkim – przyznaje.
Jak mówi ełczanin, pielgrzymowanie do sanktuariów stało się jego pasją. Przekonuje, że w Polsce jest wiele pięknych miejsc, w których w szczególny sposób czczona jest Maryja. Jednym z nich jest bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach z łaskami słynącą figurą Matki Boskiej Sejneńskiej z Dzieciątkiem.
- Przede wszystkim chciałbym zachęcić ludzi, żeby odbywali takie pielgrzymki do najbliższego sanktuarium. A jak dojdą do tego najbliższego, to żeby powędrowali do następnego – zachęca wędrowiec.
Samotny pątnik przekonuje, że to mogą być pielgrzymki jednodniowe albo kilkudniowe, w weekend albo w tygodniu. A jak ktoś nie może chodzić, to niech jeździ rowerem. - Matka Boża czeka – zapewnia nasz rozmówca.
- Bonusem z tych wszystkich wypraw są ludzie, których się spotyka i z którymi można porozmawiać, którzy nam mogą coś dać i czasami, w sposób niespodziewany, my możemy im też coś dać. Coś im zostawić, powiedzieć albo czegoś się od nich nauczyć – wyznaje pan Tadeusz.
W tym roku pielgrzym z Ełku odwiedza sanktuaria maryjne, a także miejsca związane ze św. Maksymilianem Marią Kolbe, dlatego na trasie jego wędrówki nie mogło zabraknąć Niepokalanowa. Z domu wyszedł 11 sierpnia i szacuje, że na Jasną Górę dotrze za osiem, może dziewięć dni.
Nie idzie najkrótszą drogą. Każdego dnia pokonuje różne dystanse. - Ostatnie dni trochę mi nogi dokuczały i to były takie 20-kilometrowe trasy – wyznaje. Do Łowicza dotarł z Bolimowa, a dzisiaj zamierza odwiedzić Domaniewice i Głowno.
Ostatnią noc spędził w noclegowni. Jak mówi, spotkał tam ciekawe osoby, którym, owszem, czasem się coś nie udało, ale które chcą coś zrobić ze swoim życiem.
- Często omijamy takich ludzi, nie chcemy mieć z nimi żadnego kontaktu. Natomiast ja mogłem z nimi porozmawiać, wysłuchać ich problemów, zwierzeń. I też się czegoś nauczyć. To było ciekawe doświadczenie, które dało mi inną perspektywę – przekonuje pan Tadeusz.
Na swojej stronie internetowej pielgrzym pisze o poprzednich wędrówkach oraz udziela wskazówek osobom, które chciałyby tak jak on rozpocząć pielgrzymowanie, niekoniecznie na Jasną Górę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Póki co ten Pan jest poganinem nie znającym Boga Jezusa Bog to nie wafel dochodzi do tego bałwochwalstwo maryjne zaprzeczenie Ewangelii
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.