
Dla Barbary Frątczak ze Strzelcewa w powiecie łowickim święta trwają przez cały rok. Od ponad 20 lat tworzy ręcznie malowane bombki i pisanki, które zdobyły serca kolekcjonerów i miłośników sztuki ludowej na całym świecie – od Japonii po Stany Zjednoczone i Australię.
Na jednej z bombek para w łowickich strojach ubiera choinkę, na innej lepi bałwana. Jest też panna w koronie łowickiej czy mama z dzieciątkiem na rękach. Każda ozdoba to małe dzieło sztuki – unikatowa, pełna koloru i emocji, bo malowana ręcznie przez panią Barbarę.
– Różnią się, różnią, np. na jednej kawaler ma uśmiechniętą minę, a na innej naburmuszoną – zależy, jak mi kreska wyjdzie – śmieje się artystka ludowa.
Choć ma już 71 lat, nie potrafi przestać malować. – Chciałam zwolnić tempo, ale zamówienia wciąż spływają. Teraz robię to dla przyjemności – przyznaje, a gdy mówi o przenoszeniu łowickich wzorów na szkło, w jej oczach widać pasję, nie brokat.
Swoją artystyczną drogę pani Barbara rozpoczęła niespodziewanie. Z wykształcenia technik ekonomista, przez lata pracowała jako sekretarka w Radiu Victoria. – Dali mi pięciominutową audycję z przepisem na dziś i raz w tygodniu godzinę na sprawy babsko-domowe – wspomina z uśmiechem.
Efektem tej audycji była książka kucharska, dzięki której poznała koleżankę z rodzinnego Popowa – to ona przywiozła jej pierwsze ręcznie robione pisanki. – Zachwyciły mnie i postanowiłam spróbować sama. Byłam samoukiem, uczyłam się przez telefon, ale od razu się spodobało.
W 1999 roku pani Barbara założyła własną działalność. Z czasem zaczęła malować pisanki i bombki w łowickie wzory, chcąc zachować regionalne motywy, które znikały z pocztówek i pamiątek. – Postanowiłam, że choć na jajkach utrwalę nasze wzory. Sklepy w Warszawie aż zapiały! – wspomina z dumą.
Pani Barbara maluje nocami – wtedy, gdy dom śpi. Na stojaku ustawia kilkanaście bombek i krok po kroku tworzy powtarzalny motyw. – Jak kończę ostatnią, to na pierwszej farba już sucha, więc mogę domalować następny pasek. I tak przez kilka godzin.
To żmudny, wymagający proces. Ale efekty? Zachwycające. Kolorowe bombki ze Strzelcewa trafiły m.in. do Japonii, Australii, RPA i Stanów Zjednoczonych.
Najbardziej niezwykła historia przydarzyła się jej jeszcze w Łowiczu. Pewnego dnia do drzwi zapukał Amerykanin, który wyjął z kieszeni kawałek pudełka z jej pieczątką. – Nie mówił po polsku, ale kupił wszystko, co miałam. Mówiłam, że to prototypy, a on, że „on kochać prymityw” – śmieje się dziś pani Barbara.
Okazało się, że był właścicielem galerii w Santa Fe, która przez lata sprzedawała jej ozdoby.
Mimo ogromnego uznania, pani Barbara pozostała skromna i wierna swoim korzeniom. Na jej choince zwykle brakowało własnych bombek, bo wszystkie rozchodziły się wśród bliskich i klientów.
W tym roku jednak powstanie ta najważniejsza – dla pierwszego wnuka. – To będą jego pierwsze święta, więc musi być bombka – mówi z czułością.
W 2024 roku artystka otrzymała Gwiozdę Łowicką – wyjątkowe wyróżnienie dla twórców i artystów ludowych za zasługi w promocji kultury regionu.
Od lat współtworzy także zespół Ksinzoki, który pielęgnuje muzykę, tradycję i gwarę księstwa łowickiego.
– Bardzo chciałam, żeby odżyła nasza gwara. Zawsze zazdrościłam góralom – że mówią gwarą i są z tego dumni. U nas nikt już nie mówił po swojemu, a ja zawsze chciałam to zmienić – mówi.
Dla Barbary Frątczak tożsamość i kultura regionu to powód do dumy.
– Kiedyś wstydzono się wiejskiego pochodzenia, dziś wiem, że to największy skarb. Wyrosłam w pięknej kulturze, wśród wycinanek, muzyki i kolorów. Nie umiem wycinać, więc maluję. I to jest moje łowickie serce – dodaje.
Źródło: Urząd Marszałkowski w Łodzi
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie