
Zapraszamy państwa na wywiad z Burmistrzem Łowicza, panem Krzysztofem Janem Kalińskim.
Burmistrz opowie nam, jak się czuję na obecnie piastującym stanowisku oraz w jakich okolicznościach zdecydował się kandydować.
Ponadto wytłumaczy, dlaczego czuje się nadal nauczycielem, który jak sam o sobie mówi - "został oddelegowany do innych zajęć"...
Krzysztof Jan Kaliński - Historyk, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego. Przez wiele lat związany zawodowo z I Liceum Ogólnokształcącym im. Józefa Chełmońskiego w Łowiczu. Wychował ponad 100 laureatów i finalistów olimpiad i konkursów historycznych. Należy do Stowarzyszenia Nauczycieli Olimpijskich. Otrzymał 5 Nagród Ministra, Medal Komisji Edukacji Narodowej, Honorową Odznakę Sybiraka i Srebrny Krzyż Zasługi. Jest autorem i współautorem pięciu książek z zakresu historii regionalnej. W latach 1988-1990 był radnym wojewódzkim z listy bezpartyjnej. Pełnił funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej w Łowiczu w kadencji 2002-2006. Od roku 2006 piastuje stanowisko Burmistrza Łowicza.
Bartłomiej Prus ? Jest pan Burmistrzem już prawie 4 lata, jak pan podsumuje swoje zarządzanie grodem pelikana przez ten czas?
Krzysztof Jan Kaliński ? Bardzo ważną sprawą przez te lata było pozyskanie pieniędzy unijnych. W styczniu 2007 roku byłem na Nowym Świecie w Warszawie w Banku Gospodarstwa Krajowego na spotkaniu z obecnym tam Ministrem Finansów i Ministrem Gospodarki. Wtedy przedstawili oni plan zagospodarowania środków unijnych, które Polska miała pozyskać w latach 2007-2013. Szybko policzyłem, że oprócz dopłat do rolnictwa będzie to 1,300 zł na osobę. Nie ukrywam, że trochę się przeraziłem tym faktem, ponieważ miasto Łowicz musiało ugryźć dla siebie z tego tortu 40 milionów złotych. Dobra wiadomość jest taka, że już pozyskaliśmy te 40 milionów i na dzień dzisiejszy, mogę powiedzieć, że odetchnąłem. Wielkim sukcesem miasta są też inwestycje na poziomie ponad 30 procent budżetu od trzech lat. Cieszę się również nie tylko z realizacji inwestycji, ale także z bardzo dobrej współpracy z radą miejską.
B.P ? Czyli czuje się pan ?spełnionym? Burmistrzem?
K.J.K ?. Zrobiliśmy dla miasta bardzo dużo, jesteśmy bardzo otwarci na nowe inwestycje. Dzięki uchwale rady miejskiej Łowicz w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej posiada 16 hektarów. Prowadzimy również rozmowy z inwestorami, przyjmujemy potrzebne uchwały na sprzedaż gruntów. Myślę jednak, że to wciąż za mało. Przed nami kolejne wyzwania, wiele mniejszych ale bardzo ważnych dla funkcjonowania miasta inwestycji takich jak rozbudowa i remont kanalizacji deszczowej czy sieci wodociągowej. Stąd wciąż nie mogę się czuć spełniony w 100 procentach.
B.P ? W latach 1988-1990 był pan radnym wojewódzkim z listy bezpartyjnej, jak pan wspomina transformację życia politycznego w tamtym czasie?
K.J.K ? To były zupełnie inne czasy. Było to dla mnie swoiste samorządowe przedszkole. Zobaczyłem wtedy jak wygląda województwo skierniewickie zarządzane ze Skierniewic. Widziałem pierwszy raz politykę od kuchni na szczeblu lokalnym. Można powiedzieć, że sporo się wtedy nauczyłem. Faktem jest, że nigdy wcześniej nie angażowałem się w prace samorządów, bo w politykę tak. Polityką było dla mnie mówienie o Katyniu i o 17 września. Polityką było również przystąpienie do Solidarności w sierpniu 1980.
B.P ? Jak więc w pana oczach zmieniał się Łowicz od roku 1990?
K.J.K ? Łowicz od tego czasu zmienił się bardzo pozytywnie, ludzie w końcu poczuli się gospodarzami tego miasta. Wybory były autentyczne, każdy kto szedł głosować wiedział, że jego głos jest ważny i będzie się liczył. Zmieniła się też architektura Łowicza. Z Rynku Starego Miasta zniknął pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej. Zniknęły dawne nazwy ulic takie jak ulica Świerczewskiego, Bieruta czy Obrońców Stalingradu. Wrócił za to Piłsudski przy Podrzecznej, teraz mamy piękny pomnik Papieża na Starym Rynku. Myślę więc, że zmieniło się bardzo wiele z korzyścią dla Łowicza i całej Polski.
B.P ? Przed zostaniem Burmistrzem był pan pedagogiem, uczył pan historii w L.O. Nr 1 im. Józefa Chełmońskiego, czy nie tęskni pan trochę za nauczaniem?
K.J.K ? Bycie Burmistrzem jest zupełnie inną pracą. Nie ukrywam, że przed wyborami trochę bałem się pracy w ratuszu. Pamiętam jednak rozmowę z kapitanem Armii Krajowej Wojciechem Mariańskim który przekonywał mnie, że warto spróbować. Powiedział mi wtedy wprost ? ?Kandyduj Krzysiek, pracujesz w szkole 26 lat i już wystarczy, zrób teraz coś dla miasta?. Chciałem nawet dalej pracować w ?ogólniaku? i jednocześnie być Burmistrzem, jednak nie dało się pogodzić tych dwóch stanowisk. Inaczej jest na lekcji, wtedy ma się przyjemność obserwować na bieżąco efekt swojego nauczania, natomiast tu w pracy burmistrza trzeba czekać parę miesięcy, a nawet parę lat aby zobaczyć na własne oczy owoce swojej pracy.
B.P ? Wychował pan ponad 100 finalistów olimpiad historycznych. Sam jest pan laureatem prestiżowych nagród i wyróżnień edukacyjnych. Można powiedzieć więc, że traktował pan nauczanie jako swoją misję?
K.J.K ? Zacząłem prace nauczyciela bardzo normalnie. Dopiero później pojawiła się świadomość, że prowadząc lekcje, jest się władcą 45 minut. Przez ten czas można zrobić wszystko. To jest wielka odpowiedzialność wiedząc, że przez te trzy kwadranse można wpłynąć na wychowanie i sposób myślenia ucznia, ukształtować go w jakiś sposób i przedstawić mu piękno jakie płynie z przeszłości. Nigdy nie bałem się mówić o rzeczach niewygodnych. Jeszcze przed rokiem 1990, moi uczniowie wiedzieli co to jest Armia Krajowa czy mord w Katyniu. Zawsze starałem się przybliżyć młodzieży realny bieg historii. Muszę przyznać, że miałem ogromną przyjemność z nauczania i sukcesów moich uczniów.
B.P ? Czy po skończeniu posługi Burmistrza, ma pan zamiar wrócić do oświaty?
K.J.K ? Wszędzie podkreślam, że jestem nauczycielem oddelegowanym do innych zajęć. Nie ukrywam jednak, że cieszę się z pracy w ratuszu, tym bardziej, iż zaryzykowałem podejmując się zupełnie innego zadania niż nauczanie, sprawdzając się przez to również i w tej materii. Myślę jednak, że zawsze będę siebie odbierał jako nauczyciela i tak chyba już zostanie.
B.P ? Jest pan ojcem pięciorga dzieci, czy udaje się panu pogodzić obowiązki Burmistrza z byciem jednocześnie tatą?
K.J.K ? Na pewno sprawą trudną jest czas, którego nie mam za wiele dla swojej rodziny. Zarówno kiedy byłem nauczycielem, później przewodniczącym rady miejskiej i teraz Burmistrzem, zawsze ciężko było wygospodarować czas dla żony i dzieci. Na szczęście są starsze pociechy, które często pomagają wychowywać te młodsze. Staram się też jak mogę, a żeby w każdej wolnej chwili byś przy rodzinie, co czasem oczywiście się nie udaję, bo jest przecież wiele obowiązków, które jako Burmistrz muszę wykonywać.
B.P ? W tym roku będą wybory samorządowe, będzie pan ubiegał się o reelekcję?
K.J.K ? Tak będę. Trzeba jeszcze spróbować, tym bardziej, że mam nadzieję na pozytywną ocenę moich osiągnięć, którą wystawią mi mieszkańcy. Po za tym część inwestycji które rozpoczęliśmy chcemy dokończyć w kolejnych latach. Do tego potrzebna jest kolejna kadencja.
B.P ? Na horyzoncie nie widać konkurentów do objęcia fotela Burmistrza, jak pan ocenia swoje szanse w tegorocznych wyborach?
K.J.K ? W tamtych wyborach, w listopadzie 2006 roku, uzyskałem ponad 70 procent poparcia. Było nas wtedy dwóch, ja i urzędujący burmistrz Ryszard Budzałek. Teraz nie mogę ocenić ilu będzie konkurentów. Na pewno wiem, że zostałem wybrany na cztery lata i chce do końca wypełnić wszystkie swoje obowiązki. Nie ukrywam, że jeżeli przegram pierwszą turę lub uzyskam mniej niż 50 procent poparcia przyjmę to z pokorą, jako rzecz normalną.
B.P ? Można więc powiedzieć że łowiczanie panu ufają?
K.J.K ? Zawsze jest trudniej urzędującemu Burmistrzowi. Na pewno zyskałem przez tą kadencję jednych, zniechęciłem następnych, ale starałem się dobrze wykonywać swoje obowiązki. Wiele osób myślało, że kompletnie nie dam sobie rady ze sprawami czysto inżynieryjnymi czy budowlanymi, jako że byłem nauczyciel historii. Tymczasem ja sam bardzo dobrze czuję się w wydziałach inwestycji, remontów czy spraw komunalnych. Ciężko jednoznacznie jednak powiedzieć czy łowiczanie mi ufają, głęboko w to wierzę i staram się pokazywać swoje zaangażowanie w każdej dziedzinie życia społecznego.
B.P ? Jeśli udałoby się panu wygrać nadchodzące wybory, to jakie inwestycje stawia sobie pan za cel priorytetowy ?
K.J.K ? Najważniejszą sprawą będzie modernizacja mostu na Bzurze na ulicy Mostowej. W tym roku sporządzimy stosowną dokumentację, tak aby można było zabrać się za jego generalny remont. Trzeba też przedłużyć jeszcze bardziej nową ulicę Starorzecze do ulicy Bonifraterskiej, tak aby odciążyć ruch na Starym Rynku. Sam Rynek będzie musiał przejść również stosowną modernizację, chcemy go zagospodarować trochę inaczej. Kolejną sprawą jest utwardzenie ulic gruntowych znajdujących się na Górkach i na Korabce. Następną inwestycją jaką planujemy jest przebudowa pływali miejskiej, musimy uczynić z niej obiekt, który posłuży naszemu miastu na lata.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie