
Monika Antczak pochodzi z Łowicza, z wykształcenia jest historykiem sztuki, pracę w nieborowskim muzeum zaczęła w 2004 roku od praktyk studenckich, po czym w 2006 roku została w nim zatrudniona na stanowisku asystenta w dziale sztuki a następnie jego kierownika. Stanowisko kuratora Muzeum w Nieborowie i Arkadii, oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie piastuje od września 2017 roku.
Monika Antczak to młoda, dynamiczna i pełna pozytywnej energii osoba. Nie boi się wyzwań. Sięga po to, co niektórym wydaje się nieosiągalne. Pod jej kuratelą Muzeum w Nieborowie i Arkadii przeżywa swój najlepszy czas.
W świątecznym wywiadzie z nami zdradza, jakie wspomnienia zachowała z dzieciństwa, co króluje na jej wigilijnym stole oraz jakie plany ma na przyszłość.
Zachęcamy do lektury.
Święta z dzieciństwa – jak wyglądały? To tradycyjne kolędowanie przy stole, na którym stoi 12 potraw i wolne nakrycie dla zbłąkanego gościa?
Święta z dzieciństwa, które pamiętam to przede wszystkim liczna rodzina, która zjeżdżała się na Święta do babci. Cudowny gwar, dawno niewidziane kuzynki, zapach pomarańczy i cynamonu, wypatrywanie pierwszej gwiazdki, i co dziś jest rzadkością, a kiedyś było normą - mnóstwo śniegu. W Wigilię odwiedzaliśmy obie babcie, jedna z nich mieszkała na drugim końcu miasta, doskonale pamiętam podróżowanie sankami przez cały Łowicz, była to dla mnie i dla mojego starszego brata wielka wyprawa i najciekawsza część Świąt, oczywiście oprócz prezentów. Przy stole zawsze było dodatkowe nakrycie dla niezapowiedzianego gościa, a pod obrusem leżało pachnące siano.
Jakie potrawy goszczą dziś na Pani wigilijnym stole? Które przygotowuje Pani osobiście? A która jest tą ulubioną, może związaną ze wspomnieniami?
Nie jestem wytrawną kucharką, nie lubię też za bardzo czasu spędzać w kuchni, ale na wigilię zawsze przygotowuję śledzie, pod każdą postacią. To jedno z moich ulubionych dań, od dzieciństwa. Wigilię spędzamy częściowo u moich rodziców i rodziców mojego męża. Moja mama jest mistrzynią pierogów i kapusty z grzybami, teściowa piecze rewelacyjne ciasta....cóż, ze swoimi śledziami wypadam na ich tle dosyć marnie.
Czy w Pani rodzinie zachowane są tradycje wigilijne?
Moja babcia mówiła, że w wigilijny poranek próg domu jako pierwszy powinien przekroczyć mężczyzna, to podobno dobra wróżba dla domowników. Przy wigilijnym stole łamiemy się opłatkiem, pozostawiamy wolne miejsce dla niezapowiedzianego gościa.
Jeśli Wigilia i Boże Narodzenie to oczywiście prezenty. Czy pamięta Pani prezent, który zrobił największe wrażenie i pamięta go Pani do dziś?
Oczywiście pamiętam - to był niebieski samochód Polonez. Uwielbiałam mieć to samo co mój starszy brat, dlatego rodzice nie mieli ze mną problemu przy wyborze prezentów. W mojej rodzinie krąży anegdota związana z "brakiem komunikacji prezentowej", w jedne Święta dostałam 3 pary łapci góralskich - od rodziców, babci i chrzestnej, jako dziecko nie byłam z tego zadowolona.
Pozostając w temacie prezentów. Jeśli mogłaby Pani w Wigilię spełnić jedno ze swoich największych marzeń, co by to było?
Mam dużo marzeń, niektóre są dosyć abstrakcyjne, ale osiągalne, inne bardzo oczywiste i bliskie każdemu z nas, czyli zdrowie i szczęście najbliższych.
Sylwestrowa noc – szalona czy w zaciszu domowym?
Zdecydowanie domówka w doborowym towarzystwie znajomych
Grudzień oprócz przygotowań, spotkań z najbliższymi i przyjaciółmi to również czas podsumowań i obmyślania planów noworocznych. Zarówno tych osobistych, jak i zawodowych. Jakie one są?
Nowy Rok nigdy nie był dla mnie granicą, od której zaczynam planować lub postanawiać coś nowego. Zarówno zawodowo, jak i osobiście planuję na kilka lat do przodu, oczywiście rzeczywistość potrafi skutecznie zweryfikować objęty kierunek, raczej działam na zasadzie tu i teraz.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy Pani pracę doceniają również pracownicy.