Reklama

Wspomnienia i wigilijne potrawy, czyli Boże Narodzenie starosty Marcina Kosiorka

Starosta Łowicki, Marcin Kosiorek, szczęśliwy ojciec trójki dzieci opowiada, czemu tak bardzo dziwił go święty Mikołaj, który miał na nogach taty buty i czemu on sam ma brodę świętego Mikołaja.

- Święta mojego dzieciństwa, to zawsze były święta spędzane w rodzinnym gronie. - mówi Marcin Kosiorek, starosta łowicki - Akurat pierwsze Święta Bożego Narodzenia, które tak najbardziej zapamiętałem jako dziecko, to był moment, w który wprowadzono stan wojenny. Było pusto w sklepach a zdobycie jakiegokolwiek prezentu pod choinkę graniczyło z cudem.

Święta mały Marcin zawsze spędzał u jednej, a później u drugiej babci. Obie one mieszkały w Łowiczu. - W wigilijny wieczór był czas na rodzinne ubieranie choinki, która u babci była zawsze żywa. Pamiętam też taką bombkę, której się bardzo bałem i wujek zawsze mnie nią straszył. Zawsze było też wypatrywanie pierwszej gwiazdki, łamanie się opłatkiem i siadanie do wigilijnej wieczerzy.

Zawsze obowiązkowo było czytanie Ewangelii i wspólne śpiewanie kolęd, wspomina Marcin Kosiorek. - Na stole oczywiście królowało 12 potraw, i obowiązkiem każdego, nawet dziecka, było każdej potrawy spróbować, nawet jak się jej nie lubiło. Dodatkowe miejsce dla zbłąkanego wędrowca też przy stole czekało.

Jednak najbardziej "traumatycznym" przeżyciem dla mnie, jako małego dziecko było to, że buty taty wystawały spod ubrania świętego Mikołaja. - śmieje się starosta - Nigdy jakoś nie wiedziałem jak to się stało, że niby tata poszedł po Mikołaja, nie wracał, a tu nagle pojawiał się właśnie Mikołaj w jego butach!

Jako, że Marcin długo byłem jedynakiem, bo siostra urodziła się gdy miał 13 lat, zawsze był bardzo bogato obdarowywany prezentami - Oczywiście, aby dostać podarek, nie obyło się bez piosenek i wierszyków - wspomina. - Prezentem, na który zawsze czekałem z utęsknieniem, i o który zawsze prosiłem świętego Mikołaja była piłka nożna. A najbardziej wypasionym prezentem jaki otrzymałem, oczywiście jak na tamte czasy, był zestaw "Małego Magika".

Jeszcze tego samego wieczora, cała rodzina przemieszczała się "czerwoniakiem" do drugiej babci - Tutaj było już więcej dzieci, ale też dostawałem dużo prezentów.

Po takich wigilijnych przeżyciach, niestety nasz przyszły starosta nie wytrzymywał już do Pasterki, bo zmęczony zawsze usypiał.

- Obecnie, kiedy choinki pojawiają się w sklepach już po Święcie Zmarłych, to Święta Bożego Narodzenia powszednieją. - mówi starosta - Nie robią już takiego wrażenia, jak kiedyś, kiedy czekało się na nie z utęsknieniem cały rok.

- Teraz w domu, jak czas na to pozwoli, choinkę ubieramy kilka dni wcześniej - mówi Marcin Kosiorek - Najczęściej zajmuje się tym żona wraz z dziećmi. Ja tylko pomagam przy jej obsadzeniu.

Wigilia też rodzinna, często spędzana u mamy - Chociaż w tym roku planujemy spotkać się całą rodziną w naszym domu. I musi być też zachowany element religijny, czytanie Pisma Świętego, śpiewanie kolęd i sianko pod obrusem. Nie chcę, żeby dzieci kojarzyły te Święta tylko z prezentami.

Oczywiście podczas rozmowy, musiałam spytać o Mikołaja, czy przychodzi do dzieci naszego starosty. - Święty Mikołaj jest obecny w naszym domu ciągle. Bo przez brodę, którą dzieci kazały mi zapuścić, i której nie pozwalają mi zgolić, traktują mnie teraz właśnie jak świętego Mikołaja. Nawet najmłodsza córka mówi do mnie: Święty Mikołaju poczytaj mi książeczkę na dobranoc! - śmieje się ukochany tatuś.

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do