
Marcin Klimczak, który 14 sierpnia wyruszył z Gdańska w ambitną podróż dookoła świata na jachcie "Libra", musiał niestety przerwać swój rejs.
Po kilku dniach żeglugi, zatrzymał się w okolicach szwedzkiego Helsingborgu, mając nadzieję na kontynuację wyprawy.
Jednak dziś, 31 sierpnia, tuż po godzinie 8, poinformował nas przez SMS, że podjął decyzję o przerwaniu rejsu.
„Czekając w porcie na brakujące części i odpowiednią pogodę, miałem sporo czasu na analizę i przemyślenia. Doszedłem do wniosku, że popełniłem błąd, kierując swój tok myślenia ślepo w ekologię, nie biorąc pod uwagę mocy moich urządzeń. Niestety, mój silnik, choć sprawdza się w porcie i na małej fali, nie jest wystarczająco mocny przy prądach i dużej fali” – napisał Klimczak w swoim komunikacie.
Żeglarz zdecydował się wrócić do Gdańska, aby wymienić silnik na mocniejszy i dostosować jacht do wymogów długiej, samotnej żeglugi. „Z bólem serca podjąłem decyzję o przerwaniu rejsu i przełożeniu go na późniejszy okres. Ważne dla mnie jest życie, zdrowie oraz względne bezpieczeństwo podróży” – dodał Klimczak.
Planowana modernizacja jachtu, obejmująca wymianę silnika i przebudowę łodzi, wymaga dodatkowych funduszy, co oznacza, że decyzja o ponownym wypłynięciu nie zapadnie wcześniej niż za rok.
Sam Marcin Klimczak przyznaje, że być może rejs odbędzie się jeszcze później.
Mimo trudności, żeglarz nie zamierza rezygnować z marzeń o opłynięciu świata solo i non stop. Jednakże, konieczność zarobienia środków na nowy sprzęt i prace przy jachcie stawia przed nim kolejne wyzwania.
„Ale zamiaru nie zarzucam” – podkreśla Klimczak, pokazując, że choć rejs został przerwany, jego determinacja pozostała nienaruszona.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kasa poszła psu w dupe.
To co zrobiłeś , dla mnie SZACUN , a dalej ,ot Życie Pozdrawiam
Do stóp mu nie dorastacie ciamajdy księżackie. Widać że krwi wam brakuje w wyprawie Pana Marcina. Idźcie na pole spady spod śliwek na bimber zbierać
Haha Dominik, nie ciśnieniuj!
To niestety było do przewidzenia, szkoda. Ale cóż, próba nie strzelba. Następnym razem może się udać.
Mimo wszystko ,to SZACUN panie Marcinie !! Trzymam kciuki ,że następnym razem uda się. POWODZENIA I POZDRAWIAM !!
Łódź z silnikiem na małe fale ? I tym w rejs po oceanach ? Brak wiedzy ? Rozumy ? Czy czegoś nie rozumiem ?
taka lajba to tylko lasek miejski i finito a nie wody oceanu
Szkoda trzymałem kciuki bo trzeba mieć marzenia i dążyć do ich spełniania ale myślę że będzie ten nastepny raz bo warto powodzenia panie Marcinie
Podziwiam odwagę, ale po co było pompować tego balonika przed wyprawą?! Dla zbiórki?
Szkoda, ale bezpieczeństwo najważniejsze. Trzymam kciuki za kolejną próbę
Wielki szacunek i gratulacje za odwagę. Trzymamy kciuki za kolejną próbę by była udana.
Kabaret...dla ubogich..
A może tak spuścić powietrze i zająć się rodziną i wnukami? ???? Zawsze brakowało ci na to czasu.
oo po co tyle hałasu-cytując klasyka
Nad ryzykiem i bezpieczeństwem należało się zastanawiać długo przed rejsem. A poza tym co to za argumenty, kiedy wypływa się w samotny rejs dookoła świata. Śmiertelne ryzyko w każdym momencie jest wpisane w tego typu przedsięwzięcie.
Chciał zaistnieć i nie ważne jak i zaistniał bo piszą o nim i nie ma znaczenia co ale przez chwilkę był kimś ważnym. Sklep zoologiczny nie przyniósłby mu takiego rozgłosu ????
Tak jak mówiłem, małpa wsadzona do łódki dałaby radę.