
W Sądzie Rejonowym w Łowiczu rozpoczął się wczoraj (24 stycznia) proces przeciwko Radosławowi G. oskarżonemu o spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, jazdę w stanie nietrzeźwości i nieudzielenie pomocy poszkodowanej 86-letniej rowerzystce.
O rozpoczynającym się procesie pisaliśmy obszernie tutaj: https://lowicz24.eu/artykul/w-styczniu-ruszy-proces/601247
Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku doszło 21 kwietnia 2018 roku około godziny 16:30 w rejonie skrzyżowania ul. Łowickiej i Bąkowskiej w Sobocie (gmina Bielawy). Jak wynika z ustaleń śledczych, ford escort, którym kierował 44-letni Radosław G., potrącił 86-letnią rowerzystkę Kazimierę K. Starsza mieszkanka Soboty doznała wielonarządowych obrażeń i zginęła na miejscu.
Na czwartkowej rozprawie nie pojawił się oskarżony, który od kwietnia przebywa w zakładzie karnym. 44-latek nie złożył wniosku o doprowadzenie go na salę rozpraw, mimo to sędzia Małgorzata Szubert-Fiałkowska zadecydowała o prowadzeniu postępowania pod jego nieobecność.
Akt oskarżenia odczytała Monika Poznańska, asesor Prokuratury Rejonowej w Łowiczu. Śledczy oskarżają Radosława G. o to, że prowadząc forda escorta w stanie nietrzeźwości (około 0,75 promila alkoholu w organizmie) nie zachował szczególnej ostrożności i właściwej techniki i taktyki jazdy, w wyniku czego potrącił rowerzystkę Kazimierę K., a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia nie udzielając jej pomocy. Ponadto śledczy zarzucają G., że wsiadł za kierownicę forda będąc wcześniej prawomocnie skazanym za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Na rozprawie odczytano wyjaśnienia złożone przez oskarżonego na etapie postępowania przygotowawczego. Mężczyzna przyznał się do winy. Jak mówił, rowerzystka wyjechała mu wprost przed samochód i nie miał szans, aby wyhamować. Odjechał z miejsca zdarzenia, bo spanikował. - Bardzo żałuję tego, co się stało. Mam pustkę w głowie, ciężko mi z tym żyć - mówił przesłuchiwany w prokuraturze.
W czwartek sąd przesłuchał w charakterze świadka Izabelę L.-W., pasażerkę i właścicielkę forda. Oskarżony to jej wieloletni znajomy, który feralnej soboty przyjechał do jej domu, by naprawić komin. Kobiecie skończyły się papierosy i oboje pojechali jej autem na stację paliw do Bielaw. Do wypadku doszło w drodze powrotnej. 47-latka zeznała, że nie wiedziała o tym, że G. może być nietrzeźwy, ani że ma zabrane prawo jazdy. Niejednokrotnie widziała go, gdy kierował.
Zdaniem kobiety oskarżony przed tragicznym zdarzeniem jechał środkiem drogi z prędkością przekraczającą 50 km/h. Świadek pisała SMS, gdy usłyszała potworny huk i dostrzegła rowerzystkę, w którą uderzył ford. 44-latek nie zatrzymał się tylko przyspieszył, udając się polną drogą w kierunku posesji swojej znajomej. Jak mówiła L.-W., Radosław G. przez całą drogę krzyczał, że „potrącił człowieka”. Nie reagował na jej prośby, żeby się zatrzymać. Kiedy dotarli na jej podwórko, kobieta zadzwoniła na policję. Oskarżony wsiadł do swojego auta i odjechał do domu. Tam też powiadomił o wszystkim mundurowych.
47-latka nie umiała odpowiedzieć, dlaczego sama nie wsiadła za kierownicę. Mówiła, że tego dnia pracowała w polu i miała brudne ubranie, dlatego też na stacji paliw nawet nie wyszła do sklepu. Zakupy zrobił jej znajomy.
Pracownik stacji paliw w Bielawach Krzysztof M. zeznał przed sądem, że Radosław G. tego dnia dwukrotnie robił tu zakupy. Przed południem kupił dwie zgrzewki piwa, a około 16:25, czyli kilka chwil przed wypadkiem, sprzedano mu papierosy, napój i 0,5 litra wódki. Zielonego forda escorta na stacji paliw zarejestrowała kamera.
Sąd przesłuchał również czwórkę mieszkańców Soboty, którzy mieszkają w pobliżu nieszczęsnego skrzyżowania. Nikt z nich nie widział samego momentu zdarzenia, usłyszeli jedynie duży huk. Patryk M. wyjrzał przez okno i dostrzegł uciekający z dużą prędkością pojazd. Jak zeznał, auto poruszało się slalomem, zahaczając o pobocze.
Małżonkowie Wiesław i Ewa W. oraz ich sąsiadka Elżbieta D. po przeraźliwym huku wybiegli na ulicę. Na jezdni zobaczyli leżący rower i roztrzaskane elementy samochodu. Nie było jednak żadnego auta. Dopiero po jakimś czasie sąsiedzi dostrzegli, że w rowie melioracyjnym leży ciało.
Świadek Wiesław W. wyłonił z wody twarz kobiety i wtedy rozpoznał znaną mu z widzenia Kazimierę K. Nie wyczuwał tętna u 86-latki. Ktoś wezwał pogotowie, a on sam poszedł po trójkąt ostrzegawczy, aby zabezpieczyć miejsce zdarzenia.
W charakterze świadka zeznania złożył także Damian R. To kierowca, który widział uciekającego forda escorta. Jak mówił, pojazd z rozbitą przednią szybą i uszkodzonym zderzakiem pędził z przeciwnej strony, zahaczając o pobocze. 33-latek zatrzymał się przy drodze, bo bał się, że rozpędzone auto w niego uderzy. Później R. natrafił na miejsce wypadku i zadzwonił po służby ratunkowe.
Rozprawa będzie kontynuowana w przyszłym miesiącu. Wezwany zostanie na nią biegły z zakresu analiz wypadków drogowych, który sporządził opinię w sprawie tragicznego wypadku w Sobocie. Sąd zwróci się też do łowickiej komendy policji o przekazanie zapisu audio z rozmowy oskarżonego z dyżurnym.
Radosławowi G. grozi kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Powinien posiedzieć ze 20 lat.to by miał nauczke.żeby nie wsiadać po alko.do auta.