
Sąd Okręgowy w Łodzi uznał 40-letniego Sławomira Cz. winnym zabójstwa 53-letniej Elżbiety M. Mieszkaniec Łowicza został skazany na 13 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna musi też zapłacić 20 tys. zł nawiązki na rzecz matki tragicznie zmarłej kobiety.
O procesie w sprawie zabójstwa 53-letniej Elżbiety M., do którego doszło 23 września 2016 roku na osiedlu Armii Krajowej w Łowiczu pisaliśmy dwukrotnie: http://www.lowicz24.eu/aktualnosci/l24/11763-ruszyl-proces-ws-zabojstwa-na-korabce oraz http://www.lowicz24.eu/aktualnosci/l24/11805-oskarzony-o-zabojstwo-lowiczanin-czeka-na-wyrok Wyrok został ogłoszony dzisiaj (22 maja). Jest nieprawomocny.
Przypomnijmy, że prokurator i występująca w roli oskarżyciela posiłkowego matka śmiertelnie ugodzonej nożem 53-latki wnosili o karę 25 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego i zapłatę 100 tys. zł zadośćuczynienie za doznane krzywdy dla kobiety, która straciła córkę. Sławomir Cz. nie przyznawał się do winy. Jego obrońca wnosił o uniewinnienie.
- W ocenie sądu nie budzi wątpliwości, że sprawcą zarzuconego czynu jest oskarżony - mówił sędzia Piotr Wzorek, przewodniczący składu orzekającego. - Nie ulega wątpliwości, że pokrzywdzona została ugodzona nożem podczas imprezy alkoholowej, która odbyła się w mieszkaniu ojca oskarżonego. Mimo braku bezpośredniego dowodu wskazującego na sprawstwo oskarżonego, to z zeznań świadków można odtworzyć przebieg zdarzenia. I dojść do przekonania, że cios zadał właśnie Sławomir Cz.
Sąd uznał, że mężczyzna działał z zamiarem ewentualnym, a nie jak przyjęła prokuratura - z zamiarem bezpośrednim. Jak podkreślił sędzia Wzorek, łowiczanin nie chciał zabić, ale godził się z tym, że zadając kobiecie silny cios nożem może doprowadzić do jej śmierci. Zdaniem sądu łowiczanin nie planował zabójstwa. Gdyby chciał zabić Elżbietę M., nie zaprzestałby na jednym ciosie. W jego działaniu nie dostrzeżono brutalności. - Było to dramatyczne, tragiczne, ale zwykle zabójstwo - stwierdził sędzia SO w Łodzi.
W opinii sądu kara 13 lat pozbawienia wolności jest surowa. Okolicznością obciążającą mieszkańca Łowicza jest też fakt, że był wcześniej karany za rozboje i włamania. Na poczet orzeczonej kary sąd zaliczył osiem miesięcy, jakie Sławomir Cz. spędził w areszcie tymczasowym. W chwili ogłoszenia wyroku na sali nie było ani prokuratora ani obrońcy oskarżonego. Matka zamordowanej kobiety nie chciała komentować orzeczenia sądu, ale była wyraźnie rozczarowana. Wyrok nie jest prawomocny.
Co zeznawali uczestnicy tragicznie zakończonej imprezy na rozprawie 17 maja? Agnieszka K., która przyszła do mieszkania Władysława Cz. razem z Elżbietą M., feralnego 23 września świętowała urodziny. Po pracy w sadzie obie kobiety udały się do znajomego, kupując najpierw pół litra wódki. - Chciałam postawić alkohol, posiedzieć z nimi i po prostu spędzić czas - mówiła. Wcześniej koleżanki wypiły już po dwa piwa.
Gdy około 21 pierwszej dotarły do domu Cz., towarzystwo było już pod wpływem alkoholu. - Na początku było wszystko dobrze, ale później oskarżony zaczął się kłócić z Elą - opowiadała kobieta. Nie pamięta o co poszło. Oskarżony był agresywny, wrzeszczał. - Wyglądało to tak, jakby wpadł w szał - stwierdziła koleżanka zamordowanej. Uczestnicy towarzyskiego spotkania zakrapianego alkoholem uspokajali 40-latka, ale ten nie reagował.
Kiedy Elżbieta M. poszła do łazienki, Sławomir Cz. ruszył za nią. Agnieszka K. podążyła za nimi. To właśnie jubilatka była świadkiem dramatycznej sceny. Oskarżony stał za Elżbietą i trzymał nóż przy jej gardle. Gdy Agnieszka zapytała się co robi, ten rzucił „odejdź, kur…, bo ją zabiję”. Agresywny mężczyzna odstawił w końcu nóż. Świadek myślała, że Cz. odpuścił i wróciła do pokoju. Za chwilę do reszty imprezowiczów dołączyła też 53-latka.
Kobieta usiadła na fotelu. Nie czekając aż Agnieszka wypali papierosa wstała i wyszła z domu. Sławomir Cz. zamknął za nią drzwi i schował klucze. Sam położył się na wersalce i przykrył kocem. Był głuchy na prośby 42-latki, która chciała wyjść za swoją koleżanką. Przeczuwała, że stało się jej coś złego. Jak mówiła, M. po wizycie w łazience wróciła odmieniona, jakaś dziwna. - Tak, jakby było jej słabo - przyznała Agnieszka K. Po 10-15 minutach przyjechała policja. Koleżanka Eli jeszcze nie wiedziała, że doszło do tragedii.
O tym, że Sławomir Cz. od początku imprezy był pobudzony i agresywny mówili przed sądem Wioletta i Sebastian Cz. To znajomi oskarżonego i jego ojca mieszkający na tym samym osiedlu. Kobieta opowiadała też o ostrej wymianie zdań pomiędzy śmiertelnie ugodzoną nożem 53-latką a gospodarzem domu. - Ela bardzo kłóciła się z Władkiem. Ubliżała mamie Sławka - wspominała Wioletta. Ojciec z synem kazali M. wynosić się z mieszkania. Byli wulgarni. Sąsiadka opowiadała ponadto, że tego wieczoru oskarżony chciał targnąć się na swoje życie.
Jej mąż Sebastian niewiele pamiętał z feralnej imprezy. Przypominał sobie jednak, że Sławomir Cz. wszczynał bójki i kłócił się o pieniądze z ojcem. Miał też pretensje do Sebastiana. Świadek w postępowaniu przygotowawczym zeznał, że 40-latek uderzył go bez powodu w twarz. Z kolei Elżbieta miała uderzyć Włodzimierza. Ani Wioletta, ani Sebastian nie widzieli samego zadania ciosu. Oboje byli wtedy w pokoju.
Sławomir Cz. zadał swojej ofierze cios nożem kuchennym. Tym samym, który leżał wcześniej na stole w pokoju, gdzie trwała libacja. Służył do krojenia sera i wędliny na zakąskę. - Schowaj ten nóż, żeby nie było tragedii - miała powiedzieć Wioletta do ojca oskarżonego.
Jakby przeczuwała, że jego syn, wyraźnie nabuzowany tego wieczoru, będzie mógł zrobić komuś krzywdę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie