Reklama

Tragiczny wypadek w Złakowie Kościelnym. „Auto nie powinno przejść przeglądu”

Sąd Rejonowy w Łowiczu przesłuchał w charakterze świadków trójkę znajomych Łukasza B. oskarżonego o spowodowanie tragicznego wypadku w Złakowie Kościelnym. Jeden z nich zeznał, że auto marki BMW prowadzone przez 26-latka nie miało ustawionej geometrii kół i nie powinno przejść przeglądu technicznego.

Przypomnijmy, że do wypadku doszło 5 stycznia 2021 r. Jak wynika z ustaleń śledczych, 26-letni Łukasz B. wjechał w grupę przechodniów wracających z pogrzebu. Dwie osoby zginęły na miejscu, kolejne dwie zostały ranne, w tym jedna z nich odniosła poważne obrażenia.

Mężczyzna oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym co do zasady przyznał się do zarzutu. Łukasz B. w wyjaśnieniach przyznał, że poruszał się z dużą prędkością. Twierdzi jednak, że wjechał na chodnik, ponieważ chciał uniknąć zderzenia z innym pojazdem, który zajechał mu drogę.

W sierpniu odbyły się już dwie rozprawy, a proces kontynuowany był w czwartek 2 września. Sąd przesłuchał bliskich znajomych oskarżonego: Jakuba W. i jego partnerkę Karinę K., z którymi Łukasz B. miał się spotkać feralnego dnia, oraz kolegę oskarżonego Roberta W., a także mieszkańca Złakowa Kościelnego Sławomira M.

5 stycznia Jakub i Karina mieli odwiedzić Łukasza B. w jego domu w Złakowie Borowym. Jakub chciał w garażu oskarżonego wymienić radio w swoim samochodzie. Nie umawiali się na konkretną godzinę. Do wypadku doszło, gdy Łukasz jechał do sąsiedniej wioski na zakupy. Chciał dobrze ugościć znajomych.

Jakub W. na pytanie sędzi Anny Maciak co wie na temat sprawy odparł, że został wezwany na prośbę siostry oskarżonego, żeby potwierdzić, że „widział świadka, który widział samochód, który wyjechał Łukaszowi”.

Opisywał, że ów świadek to nieznany mu około 40-letni mieszkaniec Złakowa Kościelnego, który był na swojej posesji, gdy Jakub i Karina dotarli na miejsce wypadku. Jakub W. zeznał, że mężczyzna ten podczas rozmowy z funkcjonariuszką policji potwierdził, że widział auto, które wyjechało oskarżonemu.

- Nie wiem skąd siostra Łukasza wiedziała, że ja wiem o tym świadku - odpowiadał później na pytanie adwokata Mateusza Nowickiego, pełnomocnika pokrzywdzonych rodzin.

Jakub W. przypuszcza, że był pierwszą osobą, z jaką skontaktował się oskarżony po wypadku. - Myślę, że zadzwonił do mnie pięć minut po zdarzeniu. Był w szoku - relacjonował świadek na sali rozpraw. Łukasz przyznał się koledze, że potrącił kogoś. Miał mu powiedzieć: „człowiek przeleciał mi nad samochodem”.

Świadek zapytał go czy nie żartuje, a później uspokajał kolegę, żeby nie robił niczego głupiego i polecił mu, aby zadzwonił na policję. Jak zeznał Jakub W., Łukasz wspominał, że wyjechał mu jakiś pojazd, ale nie mówił szczegółów.

Jakub W. nie był pewien jak długo trwała ta rozmowa. Zdaniem przesłuchiwanego mężczyzny mogło to być 20-30 sekund, później stwierdził, że około minuty.

Brat zmarłego w wypadku Marcina M., występujący w procesie jako oskarżyciel posiłkowy, pytał czy oskarżony podczas tej rozmowy telefonicznej powiedział świadkowi, że jakiś samochód zajechał mu drogę.

- Żadnych szczegółowych informacji nie podawał. Nie opisał zdarzenia ani jednym zdaniem - odparł świadek.

Przesłuchana w charakterze świadka Karina K. również zeznała, że słyszała rozmowę policjantki z mężczyzną, o którym mówił jej partner. Jak wynika z jej słów, rzeczony świadek potwierdził, że widział całe zdarzenie i że widział samochód.

Z kolei z zeznań kolejnego świadka Roberta W. wynika, że wspomnianym mężczyzną rozmawiającym z policjantką był Tomasz M., mieszkaniec Złakowa Kościelnego.

39-latek zeznawał już przed sądem w tej sprawie. Jak mówił na rozprawie, nie widział momentu zdarzenia, lecz najechał na wypadek jadąc od strony Zdun. Zeznał ponadto, że nie widział innych pojazdów.

Podczas przesłuchania Robert W. przyznał, że Łukasz kupił BMW około miesiąc przed wypadkiem, a on sam był przy zakupie samochodu. Jego zdaniem auto na pierwszy rzut oka nie budziło żadnych zastrzeżeń.

- Samochód miał podbity przegląd dwa dni przed wypadkiem, ale z mojej wiedzy i doświadczenia wynika, że nie powinien być dopuszczony do ruchu, ponieważ nie była ustawiona geometria tylnych kół - powiedział przed sądem Robert W.

27-latek kupił po wypadku auto od oskarżonego i zauważył usterkę, gdy zaczął naprawiać rozbity samochód. Jak wyjaśnił, z zawodu jest technikiem mechanizacji. Jego zdaniem brak zbieżności kół mógł mieć decydujący wpływ. - Koła nie mają wtedy takiej przyczepności jak powinny - tłumaczył.

- Łukasz wspominał, że samochód jest trochę niestabilny. To było jakoś w grudniu - odpowiadał świadek na pytanie mecenasa Nowickiego.

Warto dodać, że w akcie oskarżenia znalazło się stwierdzenie, iż z wydanej opinii biegłego wynika, że stan techniczny pojazdu nie miał związku z zaistnieniem wypadku drogowego.

Znajomi oskarżonego uważają, że nie jeździł on brawurowo. - Według mnie jeździł w granicach rozsądku - zeznał Jakub W., który z Łukaszem zna się od urodzenia. Natomiast Karina K. stwierdziła, że czuła się bezpiecznie jadąc z oskarżonym.  

Ostatni z przesłuchanych tego dnia świadków Sławomir M. zeznał, że nie widział momentu wypadku. Mieszka przy drodze, na której doszło do potrącenia przechodniów. Opisał, co widział, gdy wyszedł na ulicę, oraz jak pomagał jednemu z poszkodowanych.

Syn jednej z ofiar wypadku powiedział nam po rozprawie, że rodziny osób poszkodowanych w zdarzeniu są zdruzgotane faktem, że przed ich domami jeździ czarne BMW. Samochód cały czas przypomina im o tragedii i bolesnych przeżyciach. To dla nich prawdziwa trauma.

Sprawa będzie kontynuowana we wrześniu.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Lowicz24.eu




Reklama
Wróć do