
Biegły ds. mechaniki samochodowej i analizy wypadków Rafał B. na sali rozpraw szczegółowo przeanalizował wypadek drogowy, do którego doszło w sierpniu ubiegłego roku w Bocheniu. Zeznania świadka rozwiać miały wątpliwości dotyczące zgonu 21-letniej Klaudii K.
Zanim jednak sędzia Małgorzata Szubert-Fiałkowska poprosiła biegłego o złożenie zeznań i wyjaśnień wezwała do barierki Przemysława B. Przypomnijmy, że podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się 30 marca 21-latek przyszedł do sądu pod wpływem alkoholu. Nałożono wówczas na niego karę porządkową w wysokości 1000 zł i poinformowano, że zostanie ponownie przesłuchany.
Podczas wczorajszego posiedzenia Przemysław B. mówił, że w dniu wypadku (27 sierpnia 2016 r. - przyp. red.) dorywczo pracował w stadninie koni w Walewicach. W trakcie dnia wymieniał się wiadomościami z Adrianem S., który poinformował go, że wieczorem przyjedzie do niego ze swoją dziewczyną – Klaudią. Tak też się stało. Parze towarzyszył Renald S. i Robert T. Cała piątka w pomieszczeniu gospodarczym spożywała alkohol. Kiedy Adriann S. otrzymał wiadomość, czwórka przyjezdnych postanowiła udać się w dalszą drogę.
Chłopak przed sądem przyznał, że z uwagi na późną porę nie widział, gdzie poszczególne osoby usiedli w aucie, nie widział kto kierował pojazdem, ani w którym kierunku się oddalił. Dodał, że w drodze do nissana padła propozycja ze strony Renalda S., że może prowadzić auto, żadna z osób nie zareagowała na to, każdy go zlekceważył.
21-latek odpowiadając na pytanie prokuratora dodał, że przed spożywaniem alkoholu, żadna z osób nie zastanawiała się kto będzie poprowadzić auto.
Biegły ds. mechaniki samochodowej i analizy wypadków drogowych Rafał B. przed Sądem Rejonowym w Łowiczu podtrzymał sporządzoną przez siebie opinię, szczegółowo odpowiadał także na zadawane pytania. Jego zeznania rozwiać miały wątpliwości dotyczące okoliczności zgonu Klaudii K. Przypomnijmy, że w ocenie lekarza karetki obrażenia, jakie odniosła dziewczyna były niewspółmierne do tych, których doznali pozostali pasażerowie auta. Ratownik w trakcie swoich zeznań mówił, że w jego ocenie Klaudia K. mogła sama opuścić pojazd i wyjść na drogę, aby zatrzymać jadący pojazd. Wówczas mogło dojść do jej potrącenia. Inną wersją jest, że została przejechana przez nieustalone auto.
Oskarżyciel posiłkowy zakładając drugą wersję zgonu dziewczyny dopytywała, w jakiej odległości potencjalny kierowca mógł zobaczyć ciało na jezdni, podróżując z dopuszczalną w tym miejscu prędkością (90 km/h). Rafał B. przyznał, że trudno jednoznacznie wskazać taką odległość, bo jest ona zależna od kilku czynników, m.in. rodzaju żarówek, reflektorów, typu włączonych świateł. W przypadku nieznanego pojazdu kluczowa jest kwestia reflektorów, dlatego w tym przypadku jest to niemożliwe do ustalenia. Przyznał również, że kierowca jadący w tym miejscu prędkością 90 km/h nie miałby możliwości podjęcia manewru ominięcia ciała dziewczyny. Takiej możliwości nie byłoby również dla prędkości mniejszej.
Z kolei Grzegorz Stefański, obrońca oskarżonego dopytywał, czy jest możliwość, że Klaudia sama opuściła pojazd. W odpowiedzi usłyszał, że ślady ujawnione na miejscu wskazują, że dziewczyna nie opuściła pojazdu samodzielnie i świadomie. Wypadła z niego w drugiej fazie wypadku – podczas tzw. rolowania. Świadczą o tym ślady tarcia na jezdni. Dodał również, że dziewczyna siedziała pośrodku tylnej kanapy, była to dla niej najmniej korzystna pozycja w trakcie wypadku.
- Sytuacji można byłoby uniknąć, gdyby Klaudia K. miała zapięty pas biodrowy – mówił biegły Rafał B.
W sądzie nie stawił się jeden z dwóch policjantów, którzy sprawowali tego dnia służbę i pracowali na miejscu wypadku. Funkcjonariusz KPP w Łowiczu od dłuższego czasu przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bez mózgowych pijanych bandytów należy traktować z całą surowością prawa. Maksymalny wyrok to może zacznie myśleć. Ale najpierw rowerem za krowami, a później może prawo jazdy.