
Muay Thai to nie tylko sport, ale i tysiącletnia tradycja, w której rywalizacja łączy się z kulturą i szacunkiem do przeciwnika. O swojej pasji do tej wywodzącej się z Tajlandii sztuki walki, swoich osiągnięciach oraz zasadach obowiązujących w Muay Thai opowiedział nam łowiczanin Adam Kosiacki.
Na czym polega boks tajski? Co w nim można, a czego nie?
- Muay Thay, to nie jest zwykły boks, bo różnic między tymi sportami jest bardzo dużo. W uproszczeniu oprócz pięści możemy używać łokci, kolan, kopnięć, co zwiększa nam bardzo gamę technik. Dochodzi do tego klincz.
Adam Kosiacki wyjaśnia, że w zależności od stylu walki możemy bazować na boksie, kopnięciach, skracaniu dystansu, wchodzeniu łokciami czy kolanami, łapaniu w klincz. - Sprawia to, że style walki są bardzo różne dzięki czemu wydaje mi się, że są bardzie ciekawsze, bo może spotkać się dwóch różnych zawodników i staje się to walką stylów, więc niby jeden sport, a tak naprawdę wyglądają jak dwa inne.
Dodaje, że w szkole europejskiej czy amerykańskiej bardzo dużo technik zapożyczonych jest Kick-boxingu, czyli bliźniaczego sportu, ale mocno okrojonego, bo nie ma tam uderzeń łokciami, kolanami lub są bardzo ograniczone. - U nas stawia się zatem bardziej na boks i właśnie on jest bardziej punktowany.
Czy jest jakaś osoba, która jest dla Ciebie inspiracją czy wzorem?
- Myślę, że jest wielu takich zawodników, natomiast ja bardzo lubię obserwować walki niezależnie od tego kto walczy. Z takich osób ze starszej ery, to na pewno Liam Harrison. Bardzo lubię też, i też miałem okazję trenować w jego klubie w Paryżu, Jeana-Charlesa Skarbowskiego, który ma de facto polskie korzenie. Trzecim takim zawodnikiem jest Saenchai, który jest chyba największą gwiazdą tego sportu i pomimo swojego wieku nadal walczy i robi niesamowite rzeczy. Kolejny to Buakaw.
Są to co prawda przedstawiciele starszego pokolenia, ale przychodzący naszemu rozmówcy jako pierwsi na myśl. Są też inne legendy/ikony, które ogląda i na których się wzoruje.
- Zawodnicy, na których aktualnie się wzoruje, to Yothin czy pochodzący z Węgier Zsombi Németh. - Dużo rzeczy staram się od nich podłapać i uczyć nowych sztuczek, bo wiadomo, że nie wszystkiego można się nauczyć na treningu, a poza tym każdy ma jakiś określony styl, a na rozwój zawsze jest miejsce.
Czy miałeś okazję być w Tajlandii i zobaczyć tam walki? Jeśli nie, to czy masz w planach tam się wybrać?
- Miałem okazje być w Tajlandii i w planach mam powrót. Byłem tam w 2024 roku dwa miesiące od czerwca do sierpnia.
Adam Kosiacki był tam głównie trenować, ale w wolnym czasie udało mu się też trochę pozwiedzać. - Nie ma co się oszukiwać – ja będę tam zawsze latał z myślą o sporcie, natomiast jest to też kraj turystyczny bez powodu, bo jest bardzo pięknie i można zobaczyć coś niesamowitego – malownicze krajobrazy, zdecydowanie inni ludzie i inna kultura.
- Treningi też są zupełnie inne, o innej intensywności i długości, dodaje.
Co da się zauważyć, to fakt, że Muay Thay, to jest to ich sport narodowy, i jeśli ktoś się nawet nim nie interesuje, to gdziekolwiek się pójdzie, to puszczone są walki i nie ma siły, aby nie znać tego sportu. - Tam każdy tym żyje i widać to będąc na każdej walce, bo każdy cios czy kopnięcie nie tylko widać, ale także słychać, bo każdy na to bardzo reaguje. Jest to na pewno unikalne przeżycie.
Jakie masz porady dla osób zaczynających swoją przygodę z Muay Thay?
- Myślę, że bardzo podstawowe i bardzo proste. Jeśli chce się być w czymś dobrym, to trzeba po prostu to robić, bo zaczynając treningi bardzo często nie będziemy w tym dobrzy, bo wrodzony talent, to jeden na ileś tam przypadków, który od razu załapie, zaznacza Kosiacki.
Dodaje, że podstawą jest systematyka i ciężka praca. - Nikt niczego nie zrobi za nas, bo nikt za nas nie pójdzie pobiegać, by zrobić kondycję, nikt za nas nie będzie ćwiczył na worku czy w parach. Jeśli chce się być w czymś naprawdę dobrym, to trzeba chociaż trochę tym żyć, bo sam trening na sali to jedno, ale np. oglądanie walk i ich analizowanie, to jest nauka i szukanie nowych technik. Trzeba zatem myśleć, jak można dodatkowo się rozwijać.
- Warto również zacząć się zdrowo odżywiać i nawet najprostsze zmiany w diecie pozwolą na to, że lepiej się poczujemy, a treningi będą sprawiały więcej radości.
- Na treningu natomiast trzeba się skupiać na tym ,co robimy, a nie przychodzić na trening tylko po to, aby go odbyć. Trzeba zatem na trening iść mając jakiś cel, bo mając go, wiemy co mamy robić i wszystko będzie zapewne łatwiejsze do osiągnięcia. Jeśli tam idę, to dlatego że chcę, a jeśli nie idę, to może po protu nie jest to dla mnie.
A jak twoja rodzina podchodzi do twojej pasji?
- Początkowo rodzina podchodziła trochę sceptycznie do mojej pasji i pojawiło się nawet zwątpienie, ale aktualnie mogę liczyć na ich pełne wsparcie, przyznaje Łowiczanin.
- Dlatego też apeluję do wszystkich rodziców, aby nie ograniczali swoich dzieci w tym, co chcą robić, niezależnie od tego czy są to sztuki walki czy piłka nożna czy też inny sport, bo przynajmniej nauczą się czegoś na własnych błędach. Najważniejsze jest bowiem wsparcie, bo bardzo dużo to daje, a dodatkowo bardzo cieszy, że są ze mną niezależnie od tego co robię.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie