
Oskarżeni o zabójstwo Mirona B. z Łowicza Marzena B. i Mariusz S. ponownie stanęli przed sądem. Sąd Okręgowy w Łodzi na czwartkowej (17 czerwca) rozprawie przesłuchał w charakterze świadków policjanta z łowickiej komendy oraz siostrę zamordowanego.
Po tym jak Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, sprawa zabójstwa mieszkańca Łowicza trafiła na wokandę łódzkiego Sądu Okręgowego w lutym tego roku.
Przypomnijmy, że do zbrodni doszło w nocy z 26 na 27 listopada 2017 r. na łowickiej Korabce. 41-letni Miron B. został zamordowany we własnym domu, a zarzut zabójstwa usłyszała jego żona Marzena i jej kochanek Mariusz S.
Początkowo kobieta twierdziła, że jej mąż wyszedł z domu i nie wrócił. Rozpoczęły się poszukiwania mężczyzny.
Na początku stycznia 2018 r. w garażu przy ul. Zygmuntowskiej w Łodzi przypadkowo odnaleziono zwłoki Mirona B. Skrępowane ciało mężczyzny zostało zawinięte w kołdrę i foliowy worek, ściągnięty pasami transportowymi.
Garaż wynajmował Mariusz S., który w tym samym czasie był w trasie. 38-letni zawodowy kierowca został zatrzymany w Niemczech, a następnie przekazany śledczym z Polski.
Jak ustaliła prokuratura, przyczyną śmierci Mirona B. było uduszenie. Mężczyzna wcześniej był bity oraz porażony paralizatorem.
Sąd pierwszej instancji orzekł, że 41-letni łowiczanin zmarł z rąk oskarżonego Mariusza S., który został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności. Marzenę B. skazano na 4,5 roku więzienia za zacieranie śladów przestępstwa.
Apelację od orzeczenia złożyli zarówno oskarżyciele, jak i obrońcy oskarżonych. Po rozpatrzeniu odwołania Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i przekazał ją do ponownego rozpatrzenia.
Na czwartkowej (17 czerwca) rozprawie sąd przesłuchał w charakterze świadka Wojciecha B., funkcjonariusza łowickiej komendy policji, a także siostrę zamordowanego Emilię K.
38-letni policjant wydziału kryminalnego przyznał, że zna sprawę, ale jej okoliczności nie są mu znane. - Pracowaliśmy nad tą sprawą całym wydziałem, zostawaliśmy dużo po godzinach - mówił.
Wojciech B. przypominał sobie, że przeprowadzał z udziałem oskarżonej czynności procesowe w terenie. Kobieta wskazała kryminalnym, gdzie wyrzuciła fragment zęba odnalezionego w domu po kłótni z mężem, do której doszło w nocy z 26 na 27 listopada 2017 r.
Świadek nie przypominał sobie, żeby rozpytywał oskarżoną na okoliczność morderstwa. -Wydaje mi się, że przesłuchiwałem Marzenę B. w charakterze świadka, ale w innej sprawie, dotyczącej sfałszowania umowy sprzedaży samochodu - oświadczył.
Zeznania złożyła ponadto siostrę zamordowanego Emilia K., która występuje w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
Przewodniczący składu orzekającego sędzia Marek Chmiela pytał, czy świadek chciałaby coś dodać w sprawie.
Jak mówiła Emilia K., tamtego wieczoru, gdy doszło do zabójstwa, o godz. 23:20 oskarżonej nie było w domu. Wie o tym od Mirona, z którym rozmawiała przez telefon.
Emila K. oświadczyła, że brat zawsze zamykał dom. - Wchodząc do domu ktoś musiał mieć klucze albo ktoś musiał otworzyć drzwi od wewnątrz - stwierdziła. Dodała, że bratowa wychodząc z domu potrafiła go nie zamknąć lub zostawić otwartą bramę garażową,
Oskarżycielka posiłkowa przyznała, że nie była częstym gościem w domu jej brata i Marzeny, ale codziennie rozmawiała z Mironem przez telefon. Podczas jednej z takich rozmów w listopadzie 2017 r. kobieta usłyszała w słuchawce awanturę. Wezwała policję i pojechała do domu brata.
Miron miał wtedy pobić swoją żonę. - Brat rzekomo miał zrzucić Marzenę ze schodów - oświadczyła Emilia K. Świadek nie widziała jednak u bratowej żadnych śladów pobicia.
Na pytanie obrońcy oskarżonego mecenasa Władysława Marczewskiego kobieta zaprzeczyła, jakoby Miron utrzymywał intensywne relacje towarzyskie, które skutkowałyby wizytami w jego domu. Nie spotykał się też z inną kobietą.
Za to z relacji Emilii K. wynika, że bratowa próbowała nakłonić swoją koleżankę z pracy, aby ta zeznała, że Miron jest jej kochankiem. Między małżonkami toczyła się sprawa rozwodowa.
Adwokat Piotr Kona, który broni Marzeny B., pytał oskarżycielkę posiłkową o jej relacje z oskarżoną. Zdaniem Emilii K. były one poprawne. Uległy pogorszeniu w lipcu 2017 r., gdy Miron znalazł w telefonie swojej żony informacje wskazujące na jej niewierność.
- Marzena nigdy dobrego dobrego słowa nie powiedziała na brata - wspominała na sali rozpraw Emilia K. - Największe pretensje miała o to, że brat bardzo pił, co nie miało miejsca - dodała świadek.
Kobieta doradzała bratowej, że jeśli jest jej tak źle, to niech rozstanie się z Mironem albo niech założy mu niebieską kartę. Wydrukowała jej nawet dokumenty potrzebne do rozwodu.
Małżeństwo zakończyło się zbrodnią, a Marzena B. i Mariusz S. zamiast układania wspólnego życia, trafili za kratki. Oboje nie przyznają się do zabójstwa 41-latka.
Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha właścicieli garażu, w którym znaleziono zwłoki zamordowanego, a także biegłych, którzy przeprowadzili sekcję zwłok denata. Przesłuchany ma zostać też lekarz badający oskarżoną.
Na wniosek mecenasa Marczewskiego sąd zwróci się o wydanie uzupełniającej opinii biegłych z zakresu badań DNA. Chodzi o niezidentyfikowane ślady zabezpieczone na kołdrze, w którą owinięty był Miron.
Rozprawa będzie kontynuowana we wrześniu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
DO JASNEJ CH.......RY, NIE PRZYZNAJĄ SIĘ DO WINY, SAM SIĘ ZABIŁ I PRZETRANSPORTOWAŁ SIĘ Z ŁOWICZA DO ŁODZI DO GARAŻU, OBROŃCY TO CHYBA IDJOCI, BRONIĄ ZABÓJCÓW ,PO CO TYLE ROZPRAW KIEDY JEST EWIDENTNA ZBRODNIA
Tak działa zbrodnicza, nadzwyczajna kasta której jedynym celem jest wyssanie ostatniego grosza z ludzi stających przed niby ślepą Temidą. Kaście nie zależy na sprawiedliwości!!
A czy to prawda że jeden ze znanych polskich jasnowidzów został zaangażowany w poszukiwania zaginionego i to on dokładnie wskazał policji miejsce jego ukrycia w garażu???